wtorek, 14 października 2014

Rozdział 12

 Od ponad godziny, jestem już w domu. Sama. Rodzice wrócą dopiero o szóstej rano, więc mam jeszcze kilka godzin świętego spokoju. Mam sporą nadzieję, że ojciec w końcu pojedzie do pracy i wróci dopiero na Święta. Było by naprawdę fajnie.  Wracając do zakupów. Wszyscy wróciliśmy naprawdę szczęśliwi. Kupiliśmy to, co było naszym celem - kostiumy. Brakuję nam tylko kilku dodatków i będzie idealnie. Do balu jeszcze tylko kilka dni. Pewnie zastanawiacie się, o co chodzi w tym balu. Otóż, to niby zwykły bal kostiumowy. Jednak taki nie jest. Na tym balu, jest naprawdę wyjątkowo. Można się tam przebrać kompletnie za co się chcę! Tak. Nawet za prostytutkę. Sądzę, że znajdą się dziewczyny które będą przebrane za jakieś tanie dziwki. Dobra, za bardzo stoczyłam z tematu. A więc. Najlepsze jest to, że nie trzeba iść z kimś. Można iść całą paczką. To jest zdecydowanie najlepsze. Nie muszę się martwić, że będę pośmiewiskiem, bo nie mam partnera, ponieważ przyjdę z przyjaciółmi. Chociaż, znając życie, Ariana pójdzie z Jai'em. Tak. To bardzo logiczne. Bella, zapewne przez tak długi okres czasu, zdąży znaleźć jakiegoś chłopaka na bal. Zostanie mi sam Mike. W sumie, to nawet dobrze. Będzie przynajmniej,  z kim śmiać się z ludzi. Tak wiem. Nie powinnam się nabijać z ludzi. Dobra. Nie będę śmiała się z ludzi, tylko z ich komicznych przebrań. W zeszłym roku, taka jedna dziewczyna, przyszła w stroju króliczka play boy'a. Serio. Była ubrana na różowo. A dokładnie - różowe body, rajstopy, szpilki i reszta dodatków w tym samym kolorze. Nie żebym dyskryminowała ten kolor. Po prostu nie lubię tego koloru. Tak wiem, to było bez sensu.  

-Kurde, przecież nie mam jeszcze soczewek i kłów wampira! -powiedziałam sama do siebie i podeszłam do biurka, zabierając z niego laptopa, od razu go włączając. 

                                     **Kilka minut później**

O kilku minut, szukam tych dwóch rzeczy. Nadal nie widzę, żadnych ciekawych ofert. Eh. Chyba będę musiała zadać się na Belle i Arianę. Szczerze mówiąc, bardziej wierzę w pomoc Ariany, bo Bella nigdy nie może znaleźć czasu. Więc, jedyna nadzieja w Arianie. Chyba, że Michael mnie zaskoczy i załatwi mi te soczewki. Po kilku sekundach, usłyszałam dzwonek do drzwi.  Szybko zbiegłam po schodach, by otworzyć drzwi.  Stał w nich nie kto inny, jak Mike. Na jego twarzy widniał uśmiech od ucha do ucha. 

-Alison, mam coś dla Ciebie -powiedział i wszedł do domu, zamykając za sobą drzwi -Będziesz mi wdzięczna do końca swojego życia! -krzyknął podekscytowany. 

-To powiedz Mike, co to jest - odpowiedziałam siadając na sofie, po chwili mój przyjaciel, zrobił to samo. 

-Kupiłem Ci -powiedział, robiąc przerwę, co mnie zwyczajnie zirytowało -werble proszę...... Soczewki i kły! -krzyknął w końcu. 

-Jejku, Michael, jesteś najlepszy! -krzyknęłam dając mu  buziaka w policzek.

-Tak wiem, jestem najlepszy -odpowiedział uśmiechając się. 





-Skąd Ty to wziąłeś? Przeszukałam cały internet w poszukiwaniu tych pieprzonych soczewek i kłów, a Ty przychodzisz do mnie godzinę po zakupach. Jakim cudem wytrzasnąłeś to w godzinę? -zapytałam

-Nie wiem czy wiesz, ale kilometr od Sydney jest sklep w którym znajdziesz wszystko na Halloween -powiedział robiąc minę w stylu ,,Myślenie nie boli" lub "Kto pyta nie błądzi". Nie umiem tego dokładnie określić. 

-Skąd mam to wiedzieć mądralo. Mieszkam tu od niedawna! -krzyknęłam unosząc ręce w geście obronnym, co spowodowało śmiech u Mikey'a. 

-Mieszkasz tu rok -powiedział i próbował zachować choć na chwilę powagę, jednak kiepsko mu to szło. 

-Dobra. Cicho -powiedziałam, lekko go szturchając. 

-Kiedy przyjadą Twoi rodzice? -zapytał i podał mi paczkę, którą chwyciłam i odłożyłam na stolik. 

-Mają być o szóstej -powiedziałam wzruszając ramionami. 

-Widzę,że tryskasz szczęściem na samą myśl -powiedział uśmiechając się lekko. 

-Taa. Uważaj, bo zaraz wystrzelę -powiedziałam wywracając oczami.

-Dobra. Muszę lecieć -powiedział i wstał z miejsca, ruszając w stronę drzwi które po chwili zostały przez niego otworzone. 

-Okej. To paaa -powiedziałam lekko go przytulając. Po chwili już go nie było, a ja zamknęłam drzwi i pobiegłam do swojego pokoju. Od razu położyłam się na łóżku...i zasnęłam. 

_______________________________________

Hej miśki. Od razu przepraszam Was za rozdział, bo wiem, że jest beznadziejny i krótki. 

Przepraszam też za to, że dodaję go teraz. Ale jak pisałam na asku, nie miałam takiej możliwości by go dodać... Kocham Was i do napisania! PS Jeżeli chcecie się czegoś dowiedzieć, piszcie na asku! (: 

                       6 komentarzy - 13 rozdział