poniedziałek, 27 lipca 2015

Informacja.

Hej kochani. Chciałam Was tylko powiadomić, że:
-nie zawieszam blogów
-nie olewam pisania!
Powód nie dodawania rozdziałów jest taki, że nie mam dostępu do laptopa i nie mam jak dodać. Całe szczęście mam telefon na którym piszę już rozdział do Messer`a. Gdy skończę, napiszę na Dark Blood. Nie oczekujcie ode mnie za wiele i nie miejcie pretensji za to, że rozdziały nie pojawiają się co tydzień czy coś. Bo to nie jest takie proste jak Wam się wydaję, żeby powstał w miare fajny i ciekawy rozdział, trzeba mieć czas, wene i pomysł. W moim przypadku pisanie zajmuje mi zazwyczaj cały dzień, a ja też mam swoje życie prywatne. Blogi są dla mnie bardzo ważne, dlatego nie myślcie że sobie to zlewam czy zawieszam. Oj nie.
Mam nadzieję że mnie zrozumiecie i nie odpuścicie sobie moich ff tak szybko. Ściskam Was mocno i do napisania miśki! :)

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 17

Bracia wciąż stali w tym samym miejscu, głupkowato uśmiechając się, a ja udawałem, że ich tam nie ma i robiłem to co wcześniej, jednak postanowiłem, że lepiej ich się teraz pozbyć, niż pozwolić żeby Ash zobaczył Salvatorów. To nie skończyłoby się dobrze dla obu stron. 

-Czego chcecie? -zapytałem z fajką w ustach, Devon podszedł bliżej o jeden krok z pół uśmieszkiem który dość często gościł na jego twarzy. 

-Skąd to wrogie nastawienie? Przyszliśmy przywitać dawnego kumpla, dawno się nie widzieliśmy -odezwał się szatyn, na co zaśmiałem się sarkastycznie 

-Co was sprowadza do Sydney? 

-Stare znajomości -odparł krótko -Masz bardzo ładne przyjaciółki, wyglądają bardzo, hmmm -urwał na chwilę, gdy jego brat skończył za niego

-Pysznie? -skończył i spojrzał na brata

-Tak, dokładnie, to dobre określenie -stwierdził i poklepał brata po ramieniu. 

-Radzę trzymać się z daleka od nich trzech -spojrzałem na nich bardzo poważną miną

-Och to są trzy? Byliśmy święcie przekonani, że tylko dwie ślicznotki, a jednak byliśmy w błędzie -zaśmiał się bardziej sarkastycznie niż zrobiłem to ja kilka minut temu -Mam nadzieję, że ona też jest łatwa jak te dwie pozostałe 

-Grubo mylisz się co do nich. Żadna z nich nie jest łatwa i każda jest zajęta -zapewniłem go, zauważyłem, że Devon jak i Stefan zawzięcie patrzyli na coś za mną. Natychmiast odwróciłem się i zauważyłem bliźniaków, nieco wkurzonych. Albo nie, wkurzonych to złe słowo. Wkurwionych bliźniaków, tak to idealnie pasuję. Jaidon zatrzymał się przy mnie, a Ash chciał pójść do przodu, ale go powstrzymałem. 

-Proszę, proszę kogo my tu mamy! Ostatni raz widzieliśmy się, hmm... kilkanaście lat temu. 

-Wypierdalajcie stąd, jak najdalej, żebym nie musiał na was patrzeć-syknął Ashton z widocznym zirytowaniem

-Najpierw Stefan zabawi się śliczną brunetką, jak ona miała? -usłyszałem jak Ash wypuścił powietrze -Alison. Ciekawe kiedy wskoczy mu do łóżka? Stefan, jak myślisz ile Ci to zajmie? 

-Sądzę, że niedługo -odparł śmiejąc się 

-Nie zbliżysz się do niej -powiedział młodszy bliźniak. 

-Już to zrobiłem i powiem szczerze, że z sekundy na sekundę coraz bardziej mi ufa - przyznał unosząc lekko brwi

-Zostaw ją w spokoju -warknął, jego oczy z chwili na chwilę robiły się ciemniejsze. I właśnie dlatego nie chciałem dopuścić do ich spotkania. 

-Bo co? -postanowiłem, że lepiej będzie zakończyć te dyskusję. '

-Devon, nudzi Ci się? To idź pogonić wiewiórki. Nie chcę Was tu więcej widzieć, a jeżeli będzie inaczej, nie będę taki miły -powiedziałem i odszedłem za bliźniakami. Zamknąłem drzwi od tarasu i wciągnąłem powietrze, chwytając się za głowę. 

-Co oni tu kurwa robią? -zapytał zdenerwowany Jaidon 

-Nie wiem, ale lepiej pilnuj Ariany, są nieobliczalni i niezwykle chytrzy -odpowiedziałem, ten tylko kiwnął głową i usiadł na sofie, po chwili spytałem -Ariana wie czym jesteś?

-Tak, wie -mówiąc to, nie patrzył na mnie. Patrzył w dół

-Co Ci powiedziała? -drążyłem temat, przyglądając się mu

-Trochę się wystraszyła, ale zrozumiała, że nie zrobię jej krzywdy -wzruszył lekko ramionami i poprawił włosy. 

Postanowiłem nie mówić już nic na ten temat. Moją uwagę przykuł Ash stojący przy blacie kuchennym. Podszedłem do niego, co spowodowało, że zwrócił na mnie całą swoją uwagę. 

-Co zamierasz zrobić? -zapytałem i oparłem się o stół. 

-Z czym? 

- Z Alison -odparłem, a chłopak spojrzał na mnie

-Przeprosić i przekonać do siebie -powiedział i poszedł na górę. Wróciłem do salonu i ku mojemu zdziwieniu Jai'a tam nie było. Nie myśląc gdzie poszedł, postanowiłem pójść spać. 

       **Perspektywa Ariany**

Wychodząc z łazienki, zauważyłam, że wszystkie światła w domu są zgaszone, najwidoczniej każdy już śpi, cóż się dziwić jest prawie 4 rano. Zamknęłam drzwi swojego pokoju i powoli położyłam się na łóżku, przykrywając się ciepłą kołdrą. Gdy już miałam zamiar zgasić światło, usłyszałam pukanie w drzwi balkonowe. Odkrywając się, szybko wyszłam z łóżka. Zobaczyłam Jai'a stojącego na balkonie, natychmiast otworzyłam drzwiczki. Chłopak od razu podszedł i mnie przytulił. Zamknęłam za nim drzwi i usiadłam na swoim wielkim łóżku, po chwili zrobił to samo. 

-Nie za późno na odwiedziny? -szepnęłam, żeby moi rodzice nic nie słyszeli

-Wybacz, ale nie chciałem żebyś była sama -odparł równie cicho jak ja. Uśmiechnęłam się słysząc jego słowa.

-To miłe z Twojej strony, ale nie możesz cały czas się o mnie martwić -stwierdziłam, a chłopak spojrzał na mnie, po czym powiedział;

-Ariana, na razie ani Ty, ani Twoje przyjaciółki nie jesteście bezpieczne.

-A to niby dlaczego? -zapytałam unosząc brwi w zdziwieniu. Jai opowiedział mi całą historię, o tym, że bracia Salvatore do nich przyszli, o tym,że Stefan ma nieszczere intencje wobec Alison. Przeraziło mnie to, ale nie dam się skrzywdzić, nie w tym wcieleniu -Jai, damy radę, nie dam się omotać, mam Ciebie nic mi nie zrobią -powiedziałam z powagą,żeby przestał się tak martwić.

-Nie chcę by Ci się coś stało -odparł patrząc mi prosto w oczy, jego piękne brązowe oczy były przepełnione smutkiem, rozczarowaniem, złością, ale przede wszystkim troską. Słysząc to co powiedział przybliżyłam się do niego i wtuliłam się mocno, szybko odwzajemnił uścisk. Nie odrywając się od mężczyzny, odpowiedziałam;

-Jai, nic mi się nie stanie, jeżeli jesteś przy mnie. Wiesz, że nie dam się omotać, tym bardziej nieznajomym facetom.Wcześniej sobie jakoś radziłam,  teraz też dam radę

-Ariana, oni są chytrzy, nieobliczalni. Wiedzą co mają robić, widziałaś jak jeden z nich omotał Alison. Boję się, że zrobią tak z Tobą -puścił mnie i chwycił za podbródek. 

-Obiecuję,że będę uważać. Nie martw się o mnie, naprawdę - odrzekłam, chłopak lekko mnie pocałował, od razu odwzajemniłam pocałunek. Z sekundy na sekundę pocałunek był coraz bardziej namiętny, śmieszne słowo 'namiętny', mam rację?  Chłopak wykorzystał okazję i popchnął mnie na łóżko, nie odrywając się nawet na sekundę. Już myślałam, że chce się ze mną kochać, ale moje przypuszczenie poszło w zapomniane,kiedy chłopak zszedł ze mnie i położył się obok.

-Jesteś zmęczona,idź spać -rozkazał, przykrywając mnie kołdrą.

-Zostaniesz? -spytałam z nadzieją w głosie

-Nie powinienem.

-Jai, zostań -powiedziałam przyglądając się mu z zaciekawieniem, on robił to samo co ja

-Poczekam aż zaśniesz -zapewnił 

-Nie Jai, chcę się obudzić obok Ciebie -wypaliłam, chłopak uśmiechnął się i wstał zrzucając z siebie wszystko oprócz czarnych bokserek. Wszedł pod kołdrę, przysuwając mnie do siebie. 

-Zadowolona? -zapytał, uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek

-Tak, bardzo -odparłam, odwracając się na drugi bok, Jai objął mnie w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Pierwszy raz w życiu czułam się tak bezpiecznie. Zajebiste uczucie. 

___________________________________________

Hejka! Oto rozdział 17! Mam nadzieję, że Wam w przeciwieństwie do mnie się podoba :) Przyznam,  rozdział totalnie nie wyszedł, przynajmniej według mnie. Jeżeli macie inną opinie, chętnie przeczytam :D Do napisania :* 

                       Komentujesz = motywujesz!

 

           6 komentarzy - następny rozdział!