piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 18

To dzisiaj..Dzisiaj jest ten cudowny dzień, wyczekiwany przez prawe każdego ucznia mojego akademika. Otóż, nie przedłużając, tak -zakończenie szkoły- ten rok szkolny minął mi naprawdę szybko. Może to przez to, że niedawny okres mojego życia był naprawdę dużą przygodą. Tak, mam na myśli pojawienie się bliźniaków w moim, jak i moich przyjaciółek życiu. Nie sądzę, że bardzo namieszali w moim do niedawna spokojnym żuciu, można powiedzieć, że po prostu zmienili, a właściwie zmienił moje nastawienie do niektórych mężczyzn. Tak, mam na myśli Ashton'a, dzięki niemu wiem, że przystojni faceci to zwyczajne gnojki. Cóż, nie znam go długo, ale zdecydowanie nie chcę poznawać. To nie miłe z mojej strony, tak wiem. Lecz to chyba nie ja zawiniłam, lecz on. To on pokazał swoją 'mroczną' stronę, choć wiem, że gdyby chciał mógłby być lepszym człowiekiem. Gdyby tak było, to kto wie? Może potrafiłabym spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że go lubię? Cóż, jak na razie nie dowiemy się tego.
Jestem na nogach od dobrej godzinki. Co robię? Odpowiedź jest naprawdę prosta i dość logiczna -szykuję się na zakończenie szkoły- a nie mówiłam, że bardzo prosta odpowiedź? Dobra, nie będę Was męczyć dziwnymi łamigłówkami, choć w sumie nie jestem pewna czy to dobra nazwa. Wracając.. na zewnątrz słońce świeciło naprawdę mocno, co było powodem wielkiego upału. Gdy skończę szkołę, przeprowadzę się do zimniejszego kraju, hmm może Wielka Brytania? Idealnie. Kurczę, a ja znowu zmieniam temat, definitywnie muszę się tego oduczyć. Mam jeden wielki problem -nie mam bladego pojęcia co ubrać- typowy kobiecy problem. W takim razie, pewnie zastanawiacie się co robiłam przez tę godzinę. Cóż, wykąpałam się, ubrałam bieliznę, pomalowałam i to co typowy człowiek zawsze rano. Szczegóły mogę Wam chyba oszczędzić. A co teraz robię?  Stoję przed komodą i patrzę na złożone ubrania.
-Dobra, dość tego, muszę wychodzić za jakieś 30 minut, nie mam czasu na babskie problemy! -skarciłam samą siebie
Lekko zirytowana faktem, że zmarnowałam czas na stanie przed szafką, wyciągnęłam czarne szorty i białą, koronkową koszulkę i wciągnęłam na siebie. Chwyciłam energicznym ruchem, telefon z łóżka i włożyłam do małej, czarnej torebki. Stanęłam w lustrze, przyglądając się swojej osobie, cóż wyglądam dobrze -tak  jak zawsze, hehe- Jedyną rzeczą jaką muszę zrobić, to rozpuścić swoje lekko pokręcone, ciemno brązowe włosy.  Ok, teraz naprawdę wyglądam jak przystało na prawie osiemnastolatkę. Leniwym, lekko zaspanym krokiem ruszyłam w stronę bardzo przytulnej kuchni. Zauważyłam, że ani ojca, ani matki nie ma w domu. Cóż, nie ukrywam, że cieszy mnie taki ranek. Czasami mam wrażenie, że jestem jedynym domownikiem, przynajmniej przyzwyczaję się do samotnego mieszkania. Cóż, w końcu jeszcze kilka miesięcy i będę pełnoletnia, co oznacza -wyprowadzkę- nie mam zamiaru mieszkać z rodzicami, to nie odpowiednie z mojej strony, że tak mówię, bo przecież wychowali mnie, a ja im się tak odpłacam, ale po co ja im tu, skoro i tak rzadko bywają w domu. 

Zjadłam szybko miskę płatków i wypiłam szklankę soku pomarańczowego. Byłam naprawdę podekscytowana tym, że to już jest koniec szkoły! Wiem, mówię Wam to już któryś raz, ale jestem jeszcze nastolatką, musicie mi to wybaczyć. Odłożyłam naczynia do zlewu, po czym od razu poszłam zarzucić czarne czółenka. Może i nie lubię butów na obcasie, ale te są na serio wygodne. Wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi na kluczyk, który od razu włożyłam pod czarną wycieraczkę z żałosnym napisem "Welcome". Żwawym krokiem ruszyłam w stronę budynku szkoły. Teoretycznie mogłam zadzwonić wcześniej do Michal'a, żeby po mnie przyjechał, ale nie Alison woli utrudniać sobie życie. Można? Pewnie, że tak! Dopiero teraz dotarło do mnie, że dwa dni temu był bal, a co się z tym wiąże, to to, że od dwóch dni nie rozmawiałam z nowo poznanym facetem -Stefanem- cóż, to dziwne ale naprawdę liczyłam, że może się odezwie, ale jak widać tego nie zrobił. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego mi tak na tym zależy. Cóż, polubiłam go, tak wiem,  wiem o nim tyle co nic, no ale przecież zawsze mogę go bardziej poznać, mam rację? Nie dość, że fajnie się z nim gadało to jeszcze był mega przystojny. A to chyba rzadkość, no na przykład taki Ash..przystojny a jest bałwanem jakich mało! Nim się zorientowałam, byłam już przy mojej uczelni..

                                                                                   kilka godzin później

Więc, oficjalnie mogę powiedzieć -to już jest koniec, nie ma już nic- cała 'impreza' trwała niecałe półtorej godziny. Nic specjalnego, odebraliśmy  jeden papierek. To wszystko. Co teraz robię? Siedzę w samochodzie Mike'ya który był na tyle dobroduszny, że postanowił zawieść mnie do domu.  Jako jedyny skończył szkołę, jest już całkowicie "wolny". 

-Co będziesz robić później? -spytał nagle, odpalając samochód

-Cóż, jak na razie nie mam planów. Możemy potem spotkać się całą paczką -zaproponowałam, patrząc na jego reakcje. Chłopak, lekko uśmiechnął się, potakując. Co jak mi się wydaję, oznaczało to, że się zgadza.
-Tylko chyba wiesz, co oznacza "całą paczką"? -od razu domyśliłam się, że chodzi o to, czy nie mam nic przeciwko obecności Ashton'a.
-Jeżeli chodzi Ci o Twojego kuzyna, to nie. Nie mam nic przeciwko.
-Och, co to za zmiana?
-Postanowiłam, że nikt i nic nie zepsuję mi tegorocznych wakacji -odparłam, jak najbardziej pewna swoich słów, na co mężczyzna kiwnął głową. Już później, żadne z nas nie odezwało się, on był skupiony na bezpiecznym odwiezieniu mnie pod sam dom, a ja z widocznym skupieniem obserwowałam mijające przez nas domy. Nagle samochód się zatrzymał, co oznaczało, że czas wysiąść. 

-Dziękuję za podwiezienie Mike'y -powiedziałam, dając buziaka w policzek przyjacielowi.
-Nie ma sprawy, idź już bo paliwo marnuję! -skarcił mnie żartobliwie, na co lekko się zaśmiałam. Zamknęłam drzwi i pobiegłam w stronę wejścia do domu. Nie byłam w ogóle zdziwiona, gdy zobaczyłam, że było otwarte. Najszybciej jak potrafiłam, zdjęłam buty i pobiegłam w stronę mojego pokoju, ponieważ nie specjalnie miałam ochotę na pogadanki z ojcem. Będąc już w swoim pokoju, dziękowałam Bogu, że ojciec był w kuchni. Przynajmniej mam święty spokój. Usłyszałam czyjeś kroki, więc od razu spojrzałam w stronę otwierających się już drzwi od mojej świątyni. Zobaczyłam w nich mojego ojca, ubranego w garnitur. 

-Przyszedłem się pożegnać, wyjeżdżam dzisiaj z powrotem do pracy -powiedział, poważnym tonem, ale w jego glosie wyczułam odrobinę, hmm...smutku? Niee,  pewnie mi się zdawało. 

-Och, okay -odparłam zerkając w jego stronę -Trzymaj się i zadzwoń jak dolecisz.

-Zadzwonię, Ty też się trzymaj i nie zrób żadnych głupstw w te wakacje -rzucił w moją stronę, rozkaz. Cóż, rozumiem jego troskę, ale jestem już prawie pełnoletnia. Doskonale wiem co mam robić. 

-Pewnie, pa -powiedziałam, patrząc na niego z lekką nienawiścią w oczach. Nie mówię, że go nie kocham, ale okropnie mnie wkurza jego zachowanie. Nie ma go praktycznie w ogóle w domu, a wymaga ode mnie nie wiadomo czego, to są chyba jakieś kpiny. Ojciec wyszedł po chwili, zamykając za sobą drzwi. Od razu gdy usłyszałam, że wyszedł, popędziłam na dół jak struś pędziwiatr, ułożyłam się na sofie i włączyłam jakieś kryminalne zagadki, nawet nie wiem co to jest.  Hmm, jak się okazało, włączyłam Detektywa Monk'a. Fajnie, dawno nie oglądałam. Dzisiejszy odcinek był o tym, że zaginął jakiś ważny antyczny przedmiot z muzeum. Przyznam, nie zbyt ciekawy odcinek, ale z pewnością lepszy od Plotkary, czy jakiegoś innego badziewia. Mam ogromną nadzieję, że akcja się rozkręci, o ile w ogóle będzie jakaś akcja. Z wielką chęcią, pooglądałabym kolejny sezon The Vampire Diaries, lubię historię mrożącą krew w żyłach, a w tym serialu takich historyjek i przygód, jest naprawdę wiele! Podziwiam autorkę i reżysera, ponieważ do stworzenia tak dobrej 'fikcji' trzeba mieć naprawdę wyobraźnię. Ale niestety w telewizji nie puszczają takich fajnych seriali, wolą jakieś badziewia, takie właśnie jak Detektyw Monk, nie chcę tu nikogo obrażać, ale każdy ma swój gust,a ta seria akurat nie podoba mnie się w ogóle. 

Zrezygnowana, poszłam w stronę kuchni, by zrobić sobie coś do jedzenia, by zapomnieć choć na chwilę, jak bardzo jest mi nudno. Przeciętne osoby z mojego akademika, właśnie w tym momencie oblewają zaczęte wakacje, ale nie ja, bo -przypominam- nie należę do przeciętniaków, nie lubię pić. Nie chodzi wcale o to, że jeszcze nie jestem pełnoletnia, ale trochę źle się z z tym czuję, może to dziwne, lecz prawdziwe. Oczywiście, zdarza mi się napić, ale nie zbyt dużo, chociaż były takie przypadki, że upiłam się do nieprzytomności. Po czterech minutach bezczynnego stania, wyciągnęłam z szafki popcorn o smaku maślanym -pyszotka- po czym włożyłam do mikrofalówki. Cały proces trwał jakieś trzy minuty, od razu przesypałam zawartość papierowej torebki do szklanej, przeźroczystej miski. Zaraz po tym, poszłam na wygodną kanapę. Siedzenia nie zajęło mi zbyt dużo czasu, bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Przewróciłam oczami, choć wiedziałam, że i tak ta osoba tego nie zobaczy. Najwolniej jak potrafiłam, zeszłam z wcześniej zajmowanego przeze mnie miejsca i powędrowałam do wejścia. Bez zastanowienia chwyciłam złotą klamkę i zobaczyłam Ashtona. Spojrzałam na niego z niemałym zdziwieniem. Był ostatnią osobą której bym się teraz spodziewała. Chłopak obserwował mnie i każdy mój ruch z zaciekawieniem. 

-Szczęścia szukasz, czy co? -odezwałam się, bo on nie miał zamiaru tego zrobić. Na moje słowa, zareagował dość typowo jak na jego osobę. Spojrzał na mnie, po czym zachichotał złośliwie.

-Chcę z Tobą porozmawiać -odrzekł poważnie, na co tylko popatrzyłam na niego z miną typu 'wtf'. Dlaczego on chcę ze mną pogadać? Nie rozumiem, to z pewnością ma drugie dno, oj tak.

-Niby dlaczego mam Ci wierzyć? -zapytałam, a on pokręcił lekko głową.
-Przysięgam, będę trzymał łapy przy sobie, a chyba nie chcesz rozmawiać w samym wejściu -przegryzłam wargę, zastanawiając się czy go wpuścić czy nie. Spojrzawszy na jego twarz, stwierdziłam, że jest zniecierpliwiony. Ostatecznie stwierdziłam, że go wpuszczę. 

-Wejdź -rozkazałam, przewracając oczami. Chłopak zrobił tak jak kazałam, ale poczekał aż zamknę drzwi. Oboje skierowaliśmy się do salonu, usiadłam na kanapie, a mój "gość" na fotelu -Więc? O czym chcesz porozmawiać? -zapytałam oschle

-O nas -wzruszył ramionami i lekko przegryzł dolną wargę, co przyznam wyglądało dosyć seksownie. Wróć, czy on powiedział "o nas" czy się przesłyszałam? Parsknęłam.
-O czym Ty do cholery mówisz?
-Mam na myśli nasze relację. Mam dość Twojego złowrogiego stosunku do mojej osoby. Mam dość tego, że masz mnie za największego sukinsyna, którym nie jestem. Wiem, byłem zbyt natarczywy, upierdliwy, chamski. Nie rozumiałem tego, że mnie nie chcesz, nie potrafiłem przyjąć tego do wiadomości, że nie jesteś moja. Ale teraz już to rozumiem. Jest wiele określeń mojej osoby, ale przyszedłem tu nie po to, by mówić o tym jaki jestem, a jaki nie. Chciałem z Tobą porozmawiać, bo chcę zacząć od początku, nie chcę żebyś postrzegała mnie za zboczonego sukinsyna który myśli tylko o jednym, chcę  abyś postrzegała mnie jako dobrego kolegę, może nawet przyjaciela. Chcę Ci jeszcze powiedzieć, że zmieniłem się i robię to wciąż, zależy mi na normalnych kontaktach z Tobą. Jeżeli potrzebujesz czasu, okay, dam Ci go ile tylko będziesz chciała. A i jeszcze jedno, przepraszam za to, że zachowywałem się jak typowy chuj, żałuję swojego zachowania i mam nadzieję, że mnie zrozumiesz -jego słowa wywołały u mnie gęsią skórkę. Czy to możliwe, że się zmienił i żałuję tych wszystkich pocałunków, których nie chciała, a jednak zawsze je odwzajemniałam? Mówiąc to, patrzył mi prosto w oczy, co wyglądało tak, jakby wyjął te słowa prosto z serca. Może faktycznie się zmienił? Cóż, może dać mu drugą szansę? Niby każdy człowiek na nią zasługuję, a ja zachowałabym się jak ostatnia chamska, bezuczuciowa chujka, a tego chyba nie chcemy. Dobra, najwyżej ostro tego pożałuję. Nie wiem co mu odpowiedzieć, naprawdę przez jego przemowę, zabrakło mi słów.

-Alison, błagam powiedz coś -poprosił błagalnym tonem, spojrzałam na niego lekkim z leciutkim, pocieszającym uśmieszkiem.
-Okay, zacznijmy od nowa -odparłam, kiwając głową i uśmiechając się, chłopak od razu się rozchmurzył.

-Nie masz pojęcia, jak bardzo mnie to cieszy -wyznał, po czym kontynuował -Więc, jestem Ashton, miło mi Cię poznać -powiedział, wstając i podając mi rękę, na której zaraz pojawiła się moja. Chłopak lekko ją uścisnął.
-A ja Alison, mnie również miło poznać -odrzekłam, a kąciki ust Ashton'a uniosły się ku górze. 













Z naszej rozmowy, wyrwał nas głośny dzwonek telefonu Ashton'a. Mężczyzna wyjął urządzenie z tylnej kieszeni swoich czarnych, dosyć obcisłych dżinsów. Spojrzał na wyświetlacz, po czym odebrał. Wywnioskowałam, że rozmawia ze swoim bratem albo kuzynem. Zamiast skupić się na rozmowie chłopaka, skupiłam się na jego wyglądzie. Na głowie widniał dzisiaj czarny kapelusz, na nogach czarne martensy, a na torsie białą koszulkę i na wierzch niebieską rozpinaną bluzę. Co jak co, ale ma facet gust. Po kilku sekundach zorientowałam się, że chłopak skończył rozmowę i przyglądał mi się z zaciekawieniem, może dlatego, że lustrowałam jego postać, od dobrych trzech minut. Żeby nie było tak niezręcznie, postanowiłam zapytać, kto dzwonił. -Kto dzwonił? -stwierdzam, że to pytanie zabrzmiało tak jakbyśmy byli parą, całe szczęście Ashton nie przejął się tym zbytnio.-Mike. Kazał mi powiedzieć Ci, że masz się pakować bo jedziemy nad jezioro, spać pod namiotami -no nie, aż  takiego obrotu moich planów się nie spodziewałam!-Że niby słucham? -No, Ty, ja, Ariana, Mike, Jai, Bella, namioty i jezioro -przetłumaczył mi to na prosty język, a do mnie to wciąż nie chciało dojść. -Ja nie chcę! -powiedziałam i opadłam na sofę
-Oj no weź, gdzie Twój duch przygody?
-Ulotnił się kilka miesięcy temu
-No weź, Alison, nie wymiękaj, to tylko kilka dni, dasz radę -zapewnił mnie -Musisz jechać, nie zostawimy Cię tu samą, żebyś gniła w domu, są wakacje, musisz z nich skorzystać! Jak nie będzie Ci się podobać, sam zawiozę Cię do domu, przysięgam.
-Dobra, trzymam Cię za słowo -powiedziałam i zmrużyłam oczy
-Idź się pakować, napiszę do Ciebie, o której przyjedziemy pod Twój dom -rozkazał, po czym wstał i ruszył w stronę drzwi. Powędrowałam za jego sylwetką -Do zobaczenia Alison
-Do zobaczenia -powtórzyłam jego słowa, po chwili chłopak zniknął za drzwiami. 

___________________________________________

Hejo! Witam was tu po prawie że miesiącu nieobecności! Ale już jestem z nowym rozdziałem! Mam nadzieję, że spodoba Wam się i nie będziecie mieć do mnie pretensji. 

Chciałam wyjaśnić jedną sprawę, a mianowicie -komentarz pod informacją -kurczaki, zniosę każdy komentarz, ale nie lubię, naprawdę nie lubię gdy ktoś wtrąca się w to co piszę czy robię. To mój blog i to ja decyduję, co się pojawi w danym rozdziale, a co nie. Więc błagam, zrozumcie to. Wybaczcie, ale musiałam to napisać, bo naprawdę troszkę mnie to zirytowało. Lubię czytać wasze opinie, nieważne czy to są hejty, czy miłe komentarze, ważne, że wyrażacie swoją opinie na temat danego rozdziału. Dziękuję Wam za to i do napisania! Papa, miśki!

A i jeszcze jedno, mam zamiar znowu zmienić bohaterkę...wiem, jestem bardzo niezdecydowana... Co myślicie na zmianę z Niny Dobrev, na Phoebe Tonkin albo Lily Collins? Kocham wszystkie trzy, ale według mnie Phoebe pasowałaby najbardziej. A według Was? Błagam, pomóżcie mi wybrać..

     7 komentarzy - następny rozdział



8 komentarzy:

  1. W sumie to obojętne, a co do kom. , to równie dobrze można ich nie pisać -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega rozdział <3 Czekam na nexta ;) Jak bym miała wybierać pomiędzy trójką to wybrała bym Lily ;) Ale wybór jest twój ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział Extra <3 Moim zdaniem Lily ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG <3 Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziałuuu <3333333333333333333 Mi obojętnie ;* Ale zgadzam się z twoją decyzją <3333

    OdpowiedzUsuń