Rozdział 17
Bracia wciąż stali w tym samym miejscu, głupkowato uśmiechając się, a ja udawałem, że ich tam nie ma i robiłem to co wcześniej, jednak postanowiłem, że lepiej ich się teraz pozbyć, niż pozwolić żeby Ash zobaczył Salvatorów. To nie skończyłoby się dobrze dla obu stron.
-Czego chcecie? -zapytałem z fajką w ustach, Devon podszedł bliżej o jeden krok z pół uśmieszkiem który dość często gościł na jego twarzy.
-Skąd to wrogie nastawienie? Przyszliśmy przywitać dawnego kumpla, dawno się nie widzieliśmy -odezwał się szatyn, na co zaśmiałem się sarkastycznie
-Co was sprowadza do Sydney?
-Stare znajomości -odparł krótko -Masz bardzo ładne przyjaciółki, wyglądają bardzo, hmmm -urwał na chwilę, gdy jego brat skończył za niego
-Pysznie? -skończył i spojrzał na brata
-Tak, dokładnie, to dobre określenie -stwierdził i poklepał brata po ramieniu.
-Radzę trzymać się z daleka od nich trzech -spojrzałem na nich bardzo poważną miną
-Och to są trzy? Byliśmy święcie przekonani, że tylko dwie ślicznotki, a jednak byliśmy w błędzie -zaśmiał się bardziej sarkastycznie niż zrobiłem to ja kilka minut temu -Mam nadzieję, że ona też jest łatwa jak te dwie pozostałe
-Grubo mylisz się co do nich. Żadna z nich nie jest łatwa i każda jest zajęta -zapewniłem go, zauważyłem, że Devon jak i Stefan zawzięcie patrzyli na coś za mną. Natychmiast odwróciłem się i zauważyłem bliźniaków, nieco wkurzonych. Albo nie, wkurzonych to złe słowo. Wkurwionych bliźniaków, tak to idealnie pasuję. Jaidon zatrzymał się przy mnie, a Ash chciał pójść do przodu, ale go powstrzymałem.
-Proszę, proszę kogo my tu mamy! Ostatni raz widzieliśmy się, hmm... kilkanaście lat temu.
-Wypierdalajcie stąd, jak najdalej, żebym nie musiał na was patrzeć-syknął Ashton z widocznym zirytowaniem
-Najpierw Stefan zabawi się śliczną brunetką, jak ona miała? -usłyszałem jak Ash wypuścił powietrze -Alison. Ciekawe kiedy wskoczy mu do łóżka? Stefan, jak myślisz ile Ci to zajmie?
-Sądzę, że niedługo -odparł śmiejąc się
-Nie zbliżysz się do niej -powiedział młodszy bliźniak.
-Już to zrobiłem i powiem szczerze, że z sekundy na sekundę coraz bardziej mi ufa - przyznał unosząc lekko brwi
-Zostaw ją w spokoju -warknął, jego oczy z chwili na chwilę robiły się ciemniejsze. I właśnie dlatego nie chciałem dopuścić do ich spotkania.
-Bo co? -postanowiłem, że lepiej będzie zakończyć te dyskusję. '
-Devon, nudzi Ci się? To idź pogonić wiewiórki. Nie chcę Was tu więcej widzieć, a jeżeli będzie inaczej, nie będę taki miły -powiedziałem i odszedłem za bliźniakami. Zamknąłem drzwi od tarasu i wciągnąłem powietrze, chwytając się za głowę.
-Co oni tu kurwa robią? -zapytał zdenerwowany Jaidon
-Nie wiem, ale lepiej pilnuj Ariany, są nieobliczalni i niezwykle chytrzy -odpowiedziałem, ten tylko kiwnął głową i usiadł na sofie, po chwili spytałem -Ariana wie czym jesteś?
-Tak, wie -mówiąc to, nie patrzył na mnie. Patrzył w dół
-Co Ci powiedziała? -drążyłem temat, przyglądając się mu
-Trochę się wystraszyła, ale zrozumiała, że nie zrobię jej krzywdy -wzruszył lekko ramionami i poprawił włosy.
Postanowiłem nie mówić już nic na ten temat. Moją uwagę przykuł Ash stojący przy blacie kuchennym. Podszedłem do niego, co spowodowało, że zwrócił na mnie całą swoją uwagę.
-Co zamierasz zrobić? -zapytałem i oparłem się o stół.
-Z czym?
- Z Alison -odparłem, a chłopak spojrzał na mnie
-Przeprosić i przekonać do siebie -powiedział i poszedł na górę. Wróciłem do salonu i ku mojemu zdziwieniu Jai'a tam nie było. Nie myśląc gdzie poszedł, postanowiłem pójść spać.
**Perspektywa Ariany**
Wychodząc z łazienki, zauważyłam, że wszystkie światła w domu są zgaszone, najwidoczniej każdy już śpi, cóż się dziwić jest prawie 4 rano. Zamknęłam drzwi swojego pokoju i powoli położyłam się na łóżku, przykrywając się ciepłą kołdrą. Gdy już miałam zamiar zgasić światło, usłyszałam pukanie w drzwi balkonowe. Odkrywając się, szybko wyszłam z łóżka. Zobaczyłam Jai'a stojącego na balkonie, natychmiast otworzyłam drzwiczki. Chłopak od razu podszedł i mnie przytulił. Zamknęłam za nim drzwi i usiadłam na swoim wielkim łóżku, po chwili zrobił to samo.
-Nie za późno na odwiedziny? -szepnęłam, żeby moi rodzice nic nie słyszeli
-Wybacz, ale nie chciałem żebyś była sama -odparł równie cicho jak ja. Uśmiechnęłam się słysząc jego słowa.
-To miłe z Twojej strony, ale nie możesz cały czas się o mnie martwić -stwierdziłam, a chłopak spojrzał na mnie, po czym powiedział;
-Ariana, na razie ani Ty, ani Twoje przyjaciółki nie jesteście bezpieczne.
-A to niby dlaczego? -zapytałam unosząc brwi w zdziwieniu. Jai opowiedział mi całą historię, o tym, że bracia Salvatore do nich przyszli, o tym,że Stefan ma nieszczere intencje wobec Alison. Przeraziło mnie to, ale nie dam się skrzywdzić, nie w tym wcieleniu -Jai, damy radę, nie dam się omotać, mam Ciebie nic mi nie zrobią -powiedziałam z powagą,żeby przestał się tak martwić.
-Nie chcę by Ci się coś stało -odparł patrząc mi prosto w oczy, jego piękne brązowe oczy były przepełnione smutkiem, rozczarowaniem, złością, ale przede wszystkim troską. Słysząc to co powiedział przybliżyłam się do niego i wtuliłam się mocno, szybko odwzajemnił uścisk. Nie odrywając się od mężczyzny, odpowiedziałam;
-Jai, nic mi się nie stanie, jeżeli jesteś przy mnie. Wiesz, że nie dam się omotać, tym bardziej nieznajomym facetom.Wcześniej sobie jakoś radziłam, teraz też dam radę
-Ariana, oni są chytrzy, nieobliczalni. Wiedzą co mają robić, widziałaś jak jeden z nich omotał Alison. Boję się, że zrobią tak z Tobą -puścił mnie i chwycił za podbródek.
-Obiecuję,że będę uważać. Nie martw się o mnie, naprawdę - odrzekłam, chłopak lekko mnie pocałował, od razu odwzajemniłam pocałunek. Z sekundy na sekundę pocałunek był coraz bardziej namiętny, śmieszne słowo 'namiętny', mam rację? Chłopak wykorzystał okazję i popchnął mnie na łóżko, nie odrywając się nawet na sekundę. Już myślałam, że chce się ze mną kochać, ale moje przypuszczenie poszło w zapomniane,kiedy chłopak zszedł ze mnie i położył się obok.
-Jesteś zmęczona,idź spać -rozkazał, przykrywając mnie kołdrą.
-Zostaniesz? -spytałam z nadzieją w głosie
-Nie powinienem.
-Jai, zostań -powiedziałam przyglądając się mu z zaciekawieniem, on robił to samo co ja
-Poczekam aż zaśniesz -zapewnił
-Nie Jai, chcę się obudzić obok Ciebie -wypaliłam, chłopak uśmiechnął się i wstał zrzucając z siebie wszystko oprócz czarnych bokserek. Wszedł pod kołdrę, przysuwając mnie do siebie.
-Zadowolona? -zapytał, uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w policzek
-Tak, bardzo -odparłam, odwracając się na drugi bok, Jai objął mnie w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Pierwszy raz w życiu czułam się tak bezpiecznie. Zajebiste uczucie.
___________________________________________
Hejka! Oto rozdział 17! Mam nadzieję, że Wam w przeciwieństwie do mnie się podoba :) Przyznam, rozdział totalnie nie wyszedł, przynajmniej według mnie. Jeżeli macie inną opinie, chętnie przeczytam :D Do napisania :*
Komentujesz = motywujesz!
6 komentarzy - następny rozdział!
Średnio, bo w sumie nie ma jakiejś fajnej akcji, ale może być
OdpowiedzUsuńpotrzebne ci są kom. do dodawania postów? i tak nie dajesz na czas, ale fajnie, że w ogóle dodajesz
OdpowiedzUsuńNieźle (y)
OdpowiedzUsuńOby tak dalej, idzie Ci dobrze .
OdpowiedzUsuńspoko xd
OdpowiedzUsuńto Ash kogoś zabił :O ?
OdpowiedzUsuńkiedy next?
OdpowiedzUsuńjest ok
OdpowiedzUsuńKiedy następny : / ?
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ash`a :D Jest najlepszą postacią w tym opowiadaniu . A kiedy kolejny rozdział? Mam nadzieję, że nie zawieszasz bloga, bo tworzysz fajne opowiadanie ;) I nie ma co się przejmować krytyką ;)
OdpowiedzUsuńzawieszasz ff :( ?
OdpowiedzUsuń