niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 11

Obudziły mnie otwierające się drzwi. Jak się okazało Mike'ya nie było. Co oznacza, że poszedł albo do kuchni albo do łazienki. Zdecydowanie wybieram opcję numer jeden. Podejrzewam, że jest dopiero czwarta rano, albo coś koło tego, więc postanowiłam, że pójdę spać. Tak. To najlepsza decyzja jaką podjęłam w tym tygodniu. 

                                *Perspektywa Michael'a* 

Usłyszałem zamykające się drzwi na dole. Więc postanowiłem to sprawdzić, od razu zahaczając o kuchnię. Wolnym i zaspanym krokiem ruszyłem na dół by zobaczyć co tak, hałasuję. Po cichu wszedłem do salonu, rozglądając się. Spostrzegłem, że drzwi od tarasu są otwarte. Szybko wyszedłem na zewnątrz. To co zauważyłem ani trochę mnie nie zszokowało.

-Ashton, co Ty tu robisz?! -krzyknąłem najciszej jak mogłem. Kuzyn tylko się głupkowato uśmiechnął po czym zaczął;

-Co ja tutaj robię? Nic co powinno Cię interesować, drogi kuzynie -syknął

-Ash. Daj jej spokój. Nie rozumiesz, że ona Cię nie chcę? Nie wiem czy Ty nie możesz tego pojąć, że Alison nie jest łatwa i nie da Ci się okręcić wokół palca, czy jesteś za bardzo napalony. 

-A ja nie wiem czy jesteś zazdrosny czy też zazdrosny -powiedział wywracając oczami. 

-Ja zazdrosny? Chyba raczej zmartwiony -powiedziałem a Ash zaśmiał się, co zirytowało. 

-Zmartwiony? Niby dlaczego? -zapytał i udawał, że nie wie o czym mówię. 

-Ash. Znam Cię lepiej niż Ci się wydaję. Wiem, że chcesz dziewczynę tylko do zabawy, do niczego innego. Chcesz ją w sobie rozkochać, wykorzystać i rzucić.

-Mike, robisz ze mnie jakiegoś potwora, którym wcale nie jestem - Jesteś i to dosłownie -pomyślałem. 

-Ashton. Oboje wiemy, że jesteś -powiedziałem kręcąc głową. 

-A nie pomyślałeś, że może chcę od niej czegoś innego? -powiedział z chytrym uśmieszkiem -Czegoś cenniejszego. Cenniejszego od cnoty. 

-Cokolwiek to jest,  odpuść to sobie -powiedziałem i zamknąłem za sobą drzwi. Od tego wszystkiego aż odechciało mi się pić, więc skierowałem się prosto do pokoju, gdzie spały moje przyjaciółki. Położyłem się i...zasnąłem. 

                                     *Osiem godzin później* 

Od ponad godziny chodzimy po centrum handlowym? Dlaczego? Ponieważ za jakieś dwa tygodnie odbędzie się bal przebierańców. Każdy musi się za coś przebrać. Więc razem z Arianą i Bellą szukamy różnych stroi. A Mike? Szuka jakiegoś garniaka czy coś. Pewnie się dziwicie, dlaczego szukamy sukienek tak wcześnie. Otóż, znając życie gdybyśmy wzięły się za to tydzień przed, jak znam życie nie byłoby żadnych ładnych sukienek. Zawsze tak jest. Bella już zdążyła kupić piękną sukienkę. My z Arianą zawsze mamy największy problem, jeżeli chodzi o ten bal. Najgorzej jest z postacią. Wiem, że Ariana chcę odtworzyć jakąś postać z Gwiezdnych Wojen, a Bella jakąś księżniczkę. 

-Alison, za co się przebierasz? -zapytała Bella oglądając po kolei sukienki. 

-Sama nie wiem -powiedziałam wzdychając, jednocześnie siadając na kolanach Mike'a, ponieważ nigdzie nie było już miejsc. 

-Mam coś dla Ciebie -powiedziała Ariana i wyciągnęła w moją stronę piękną sukienkę.

-Jest piękna, lecz muszę się przebrać za jakąś postać -powiedziałam a Ariana uśmiechnęła się. 

-Wymyśliłam Ci już za kogo się przebierzesz -powiedziała Bella. 

-Aż z ciekawości umieram -powiedziałam sarkastycznie, na co przyjaciółka mnie zmierzyła. 

-Przebierzesz się za wampira! -krzyknęła podekscytowana, przez co zwróciła na siebie zdecydowanie większą uwagę -Patrz. Do tej kiecki kupimy Ci jakieś czarne szpilki, czerwoną pomadkę i oczywiście kły -powiedziała i uśmiechnęła się dumnie. 

-Niechętnie to mówię, ale zgadzam się z Bellą. Powinnaś przebrać się za wampira -powiedział Mike uśmiechając się -A Ty co myślisz Ari? -zapytał Mike. 

-Jestem za -powiedziała podając mi sukienkę -Kupuj ją -powiedziała uśmiechając się. 

                                          *Godzinę później*

-Ariana! Zdecyduj się wreszcie -powiedziała Bella -Jestem strasznie głodna!

-To idź z Michael'em po jakieś jedzenie, ja zostanę z Arianą i pomogę jej coś wybrać -powiedziałam wzruszając ramionami. Bella od razu kiwnęła głową i poszła razem z Mike'yem -Może pójdziemy do Victoria Secret? Na pewno coś znajdziesz. 

-Okay -powiedziała i pociągnęła mnie w stronę wcześniej wspomnianego sklepu. Droga nie zajęła nam dużo czasu, ponieważ sklep był tuż za rokiem. Godnym krokiem ruszyłyśmy do środka. Od razu skierowałyśmy się w stronę jakiś sukienek. Ariana zaczęła po kolei zaczęła oglądać sukienki. Ja powtórzyłam jej czynność. Po chwili spostrzegłam, że moja przyjaciółka uśmiechnęła się pod nosem. 

-Co? Masz coś? -zapytałam a ona pokręciła przecząco głową -To dlaczego się uśmiechasz? -zapytałam

-Tak jakoś -powiedziała i powtórzyła swoją czynność, co mnie trochę irytowało, więc odwróciłam się i zobaczyłam Jai'a uśmiechającego się do Ariany. 

-Idź do niego -powiedziałam wywracając oczami. Ariana od razu zaczęła iść w stronę Jai'a. A ja szukałam dalej sukienki dla przyjaciółki. Nie wiem jaką ona chcę dokładnie, ale wiem, że ma być krótka i biała lub różowa z jakimiś brylancikami czy coś w tym stylu. Oby tu coś było, bo nie chcę mi się już łazić po tych sklepach. Z ciekawości odwróciłam się by zobaczyć co robią te gołąbeczki. Trzymali się za rękę i rozmawiali. Ooo urocze. Ale Ariana! Ja Ci sukienek szukać nie będę -powiedziałam w myślach. Oglądałam już ponad dwudziestą sukienkę w tym sklepie i nadal nie znalazłam nic podchodzącego pod ten  "styl".Przeniosłam się o kilka wieszaków dalej. Rozglądałam się za jakimiś sukienkami w kolorze różowym lub białym. Rzuciła mi się w oczy jedna. Podchodziła trochę pod róż trochę pod biel. Chwyciłam sukienkę i podeszłam do tych gołąbeczek. 

-Przepraszam, że Wam przeszkadzam, ale Ariana mam dla Ciebie sukienkę -powiedziałam uśmiechając się. Ariana przytuliła Jai'a i  coś mu powiedziała na ucho, co wywołało i niego uśmiech. Po chwili już go nie było. Pociągnęłam przyjaciółkę w stronę przymierzalni i pokazałam jej sukienkę

-Alison! Jesteś genialna! -powiedziała, podnosząc rękę i uśmiechając się.





-Oj wiem -powiedziałam i wepchnęłam ją do przymierzalni. 

-Mogła byś mi jeszcze przynieść tę długą różową? -zapytała.

-Taa -powiedziałam i poszłam po sukienkę. Po chwili byłam już z powrotem. Podałam przyjaciółce sukienkę. Kilka minut później z przymierzalni wyszła moja przyjaciółka. Wyglądała zniewalająco -Bierzesz obie? -zapytałam i usiadłam na sofie przed przymierzalnią. Ona tylko kiwnęła głową uśmiechając się. 

_______________________________________

Heej c: Rozdział jedenasty już jest! Mam nadzieję,że się podoba (: 

Jak wiecie jutro jest pierwszy dzień szkoły... Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Mam nadzieję, że wkrótce. Kocham Was xx

                5 komentarzy - następny rozdział c: 









                                       



środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 10

Obudziło mnie lekkie szturchnięcie w ramię. Otworzyłam oczy  i spostrzegłam Michael'a klęczącego przede mną. Po chwili  dotarło do mnie, że siedzę na kanapie oparta o kilka poduszek.

-Obudziła się śpiąca królewna -powiedział Mike pokazując szereg białych zębów. 

-Jak długo spałam? -zapytałam przeciągając się.

-Do końca filmu. Żałuj dużo straciłaś -powiedział drapiąc się po głowie.

-A teraz jest która godzina? -zapytałam wstając i kierując się w stronę kuchni po szklankę wody. Przyjaciel podążył za mną, po czym oparł się o ścianę, patrząc na zegar. 

-Jest ósma wieczorem. 

-Aha, okay. A tak przy okazji, gdzie Bella i Ariana?-zapytałam podnosząc wzrok na Mike'a.

-Pojechały po jakieś przekąski, czy coś -powiedział wzruszając ramionami.

-Okay, okay. Co robimy? -zapytałam ziewając.

-Oglądamy plotkarę -powiedział robiąc poważną minę, a ja go zmierzyłam, co spowodowało u niego atak śmiechu. 

-Co w tym jest takie śmieszne? -zapytałam, a Mike, na chwilę spoważniał.

-Twoja mina -odpowiedział i znowu zaczął się śmiać, więc podeszłam  do niego i walnęłam go w ramię -Ała! - krzyknął i złapał się za "bolące" miejsce. 

-Mike! Ja pytam poważnie! -krzyknęłam i zmierzyłam go wzrokiem. 

-Dobra, to, może usiądziemy na kanapie i poczekamy na Arianę i Belle? -zapytał - Chyba, że wolisz pooglądać plotkarę. Słyszałem, że wychodzi nowy sezon -powiedział i zaśmiał się złowieszczo. Moja ręka znowu wylądowała na jego ramieniu. 

-A tak dokładnie. Kiedy one pojechały do tego sklepu? -zapytałam i usiadłam na blat, a mój przyjaciel obok mnie. 

-Jakieś dwadzieścia lub trzydzieści minut temu, nie jestem pewien -powiedział wzruszając ramionami. 

-Zadzwoń do nich. Sądzę, że powinny już dawno być -powiedziałam, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Razem z Mikey'em podążyliśmy w stronę drzwi. Otworzyłam je, a naszym oczom ukazała się Bella i Ariana. 

-Ooo, widzę, że śpiąca królewna wstała -powiedziała Ari wchodząc do środka. Zauważyłam, że w ręce trzyma wielką torbę zakupów. 

-Po co tyle tego kupiłyście -zapytałam zamykając drzwi na klucz. 

-Ponieważ w naszym gronie, jest pewna osoba która potrafi zjeść całą lodówkę -powiedziała Bella i spojrzała na Mike'a, który w ciszy jadł popcorn. 

-Oj nie gadaj. Mike je jak normalny facet w swoim wieku -powiedziałam obejmując przyjaciela który zrobił minę smutnego psiaka -A tak w ogóle to co kupiłyście do jedzenia? -zapytałam.

-Pizze, warzywa, chipsy, pepsi, ciastka -powiedziała Ariana wkładając te rzeczy do lodówki. 

-Ale po co warzywa? -zapytał Mike i spojrzał na Arianę pytająco. 

-Przecież Ariana jest wegetarianką więc będzie robiła sałatki głąbie -powiedziała Bella wywracając oczami. 

-Ale chyba pizze zjesz? -zapytałam a ona kiwnęła głową. 

-Nie wiem jak Wy, ale ja jestem zmęczona. Idę się umyć -powiedziała i poszła w stronę łazienki. 

-To potem idziemy spać? -zapytał Mike

-Tak -powiedziałyśmy razem z Arianą. 

-A jeżeli jesteś głodny to idź jeść -powiedziałam uprzedzając jego następne pytanie. 

-A gdzie będziemy spać? -zapytała Ariana. 

-U mnie w pokoju -odpowiedziałam krótko. 

-A Mike? -zapytała patrząc na mnie. 

-Z nami. Przecież nic nam nie zrobi. Nie jest psychopatą -powiedziałam kręcąc głową. Ariana już nic nie odpowiedziała. Czasami Ariana zadaje naprawdę głupie pytania. Przecież Mike, jest naszym przyjacielem i chyba logiczne, że nic by nam nie zrobił. Ale i tak jest kochana i słodka. Kilka minut później z łazienki wyszła Bella, a zaraz potem weszła Ariana, więc ja postanowiłam, że pójdę do łazienki u góry. 

                                      **10 minut później**

Szybko wyszłam z łazienki, kierując się do swojego pokoju. Wchodząc, spostrzegłam, że okno jest otwarte więc, szybko je zamknęłam. Spostrzegłam kratkę leżącą na moim łóżku. Podniosłam ją a moim oczom ukazał się tekst:

  " Jestem ciekawy, czy wiesz kto wyłączył Ci budzik. Tak, to byłem ja. Macie bardzo nieszczelne okna. Ciesz się, że dzisiaj jest z Tobą mój kuzyn. Gdyby nie Twoi przyjaciele, spędzili byśmy ten czas ciekawiej. 

                                                                               Miłych snów Alison"


Od razu podarłam tę wiadomość i wyrzuciłam do śmieci. Kilka sekund później moi przyjaciele weszli do środka siadając na łóżku. 

-Zmieścimy się tutaj w czterech? -zapytała Bella, unosząc brwi. 

-Tak, najwyżej Ariana spadnie -powiedział Mike. Ariana od razu na niego spojrzała. Gdyby wzrok zabijał, Michael leżał by już trupem. 



-Ari, nie martw się. Nikt nie spadnie. A jeżeli ktoś miałby tu spaść, byłby to Mike -powiedziałam i spojrzałam na przyjaciela który patrzył raz na Arianę, raz na mnie. Po chwili każdy z nas już leżał na łóżku. Od lewej strony leżała Bella, Ariana, ja i Mike. O dziwo, zmieściliśmy się -Widzisz Ariana? Najwyżej spadnie Mike. 

-Alison, jeżeli ja spadnę,Ty spadniesz ze mną -powiedział i uśmiechnął się złowieszczo. 

-Okay, okay to w takim razie nikt nie spadnie -powiedziałam, a Michael uśmiechnął się zwycięsko. Już nikt nic nie mówił, podejrzewam, że wszyscy śpią. Po chwili dołączyłam do nich..

______________________________

Heeeej! Coo tam u Was? Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Ja uważam, że jest trochę beznadziejny. Jaka jest Wasza opinia? c: Rozdział pojawi się może w piątek :D

               7 komentarzy - następny rozdział








poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Liebster Adward

Strasznie dziękuję za nominację od Bloga -  http://depressed-lukebrooks-fanfiction.blogspot.com/.  Jestem w nie małym szoku, że ktoś nominował mnie do Libster Award! 

Nominacja do Liebster Adward otrzymywana jest od innego bloggera,w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę"Jest przeznaczana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów,więc daje możliwości ich rozpowszechnienia.Po otrzymaniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań,otrzymanych od osoby,która cię nominowała.Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.Nie wolno nominować bloga,który cię nominował.

Pytania:

1.Co Cię zainspirowało do napisania bloga? 

Cóż, myślę, że zainspirowały mnie inne blogi oraz  różne książki c: 

2. Jakiego zespołu/wokalisty słuchasz najczęściej. 

 Hmm, trudno jest mi wybrać, ponieważ jest tego naprawdę sporo, ale wybiore te co najczęściej. A więc, często słucham Ariany Grande, The Janoskians ((: 

3. Jakiego rodzaju filmy najczęściej oglądasz? 

Zdecydowanie komedie, jednak lubię też Fantasy i Przygodowe. 

4. Co robisz w wolnym czasie? 

Wolny czas przeznaczam na czytanie książek, spotykanie się z przyjaciółmi, pisanie rozdziałów i spacery z psem :))

5. Twoje ulubione Fan Fiction to? 

Szczerze mówiąc, nie mam ulubionego, jest ich naprawdę sporo, więc nie mam serca wybierać, przepraszam. 

6. Jaką książkę przeczytałaś ostatnio? 

Była to "Dziewczyna w Czerwonej Pelerynie". Jeżeli lubicie książki o wilkołakach to na pewno Wam się spodoba, polecam! ;D

7. Jak nazywa się Twoja ulubiona piosenka? 

Nie potrafię wybrać :/ 

8. Czy przyszłość wiążesz nadal z pisaniem? 

Oczywiście. Kto wie, może zdecyduję się pisać trzeci Fan Fiction. 

9. Na jakich portalach społecznościowych posiadasz konto? 

Jejku. Jest tego na prawdę dużo, więc nie wiem czy wymienię wszystkie: Facebook, Ask.fm, Twitter, Instagram, Photo Blog, Tumblr, Opisz mnie, Keek. Nie wiem czy to się zalicza do "Portali Społecznościowych" ale podałam xd

10. Masz rodzeństwo? 

Tak, mam siostrę. 

11.Jak byś opisała siebie w dwóch słowach?

Szalona, Towarzyska. Nie za bardzo umiem opisać samą siebie, ale mam nadzieję, że mi się udało (: 

NOMINUJĘ:

1. http://nothing-stay-the-same.blogspot.com/
2. http://better-harry-fanfiction.blogspot.com/
3. http://cos-o-calumie.blogspot.com/#_=_
4. http://iloveyoubutimustkillyou.blogspot.com/#_=_
5. http://dary-aniola-fanfiction.blogspot.com/
6. http://bally-fanfiction.blogspot.com/
7. http://deep-fanfiction.blogspot.com/
8. http://unexpectedfanfiction.blogspot.com/
9. http://harry-styles-opowiadanie-by-kinss.blogspot.com/
10. http://brutal-life-caroline.blogspot.com/
11. http://troublefanfic.blogspot.com/

Pytania do Was: 

1. Masz jakąś ulubioną serię książek?
2. Masz jakiegoś zwierzaka?
3. Czego pragniesz najbardziej na świecie?
4. Kiedy masz urodziny?
5. Wolisz lato czy jesień?
6. Masz ulubiony kolor?
7. Jak brzmi Twoje motto życiowe?
8.  Gdzie chciała byś mieszkać?
9. Co chciała byś robić w przyszłości?
10. Jest rzecz której żałujesz najbardziej?
11. Ulubiony Fan Fiction, too? 

_____________ 

Jeszcze raz dziękuję za nominację! <3>




czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 9


Obudził mnie dzwonek do drzwi. Raptownie się podniosłam i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Powoli schodziłam ze schodów, poprawiając włosy. Znowu usłyszałam dzwonek, więc przyspieszyłam kroku. Od kluczyłam drzwi, po chwili je otwierając. Moim oczom ukazała się Bella, uśmiechając się. Po  chwili jednak spojrzała na mnie zdziwiona. 

 -Czy zdajesz sobie sprawę, że jest już pierwsza po południu? -zapytała podnosząc jedną brew, a po chwili weszła do środka. 

-Co? Jak to -zapytałam ziewając, a Bella wyciągnęła z kieszeni swój telefon i pokazała mi godzinę -O Jezu! -krzyknęłam i pobiegłam na górę, a moja przyjaciółka podążyła za mną. 

-Jak to się stało, że wstałaś tak późno? To do Ciebie nie podobne -zapytała zdziwiona, a ja dopiero teraz zauważyłam, że w ręku trzyma mały bagaż podręczny, podejrzewam, że ma tam nie potrzebne rzeczy. 

-Wydawało mi się, że nastawiałam budzik -powiedziałam zdziwiona. Chwyciłam telefon i sprawdziłam i było napisane "Budziki wyłączone". Głowę bym dała sobie uciąć, że włączyłam chyba trzy budziki na wpół do dziesiątej. Może, rodzice je wyłączyli? Dobra, nie ważne. 

-Może jakiś zły duch przyszedł i je wyłączył? -zapytała moja przyjaciółka uśmiechając się. 

-Bardzo śmieszne, aż się poplułam -odpowiedziałam wywracając oczami. 

-Idź się ubieraj! -krzyknęła nagle, na co podskoczyłam w miejscu. 

-Już, już -odpowiedziałam i podeszłam do szafy wyciągając z niej jakąś bieliznę i zestaw złożony z zwyczajnych szortów i koszulce. Popędziłam do łazienki. Jakieś dziesięć minut potem wyszłam z łazienki gotowa na dzisiejszy dzień. Poszłam prosto do pokoju, otwierając drzwi spostrzegłam Belle leżącą na łóżku która wpatrywała się w jeden punkt - sufit. 

-Wreszcie -powiedziała podnosząc się. 

-Byłam maksymalnie dziesięć minut w łazience! -powiedziałam siadając obok niej. 

-Wydawało się, jakbyś była w niej wieczność. 

-Taa, jasne -odpowiedziałam klepiąc ją w ramię.

-O której przyjdzie  Mike i Ariana..? 

-Umówiłam się z nimi o szesnastej, ale pewnie przyjdą przed czasem, więc nie jestem pewna. Znowu pokłóciłaś się z Arianą? -zapytałam i spojrzałam na przyjaciółkę. 

-Coo? Ja? Nie. 

-O co znowu? Co jej powiedziałaś?

-Przypuściłam, że pieprzyła się z Jai'em, ale tak wiesz powiedziałam to trochę złośliwie, a ona odpowiedziała "Tak, właśnie nam przeszkodziłaś" powiedziała coś w tym stylu. No i oczywiście rozłączyła się od razu gdy to powiedziała. 

-Macie się pogodzić. Bella, nie wpieprzaj się do tego co robi Ariana. Zauważ, że ona nie jest głupia. Wie co ma robić, a czego nie.  Nie możemy jej mówić co ma robić -powiedziałam to najbardziej poważnie, jak się dało. 

-Dobra, przeproszę ją. Ale jeżeli, ten gnój jej złamie serce lub Bóg wie, co to go zamorduję. Mówię to jak najbardziej poważnie. To samo tyczy się Luke'a i jakiegokolwiek chłopaka -powiedziała a ja ją przytuliłam. 

-Bella, jaka kochana! -krzyknęłam i mocniej ją uścisnęłam, na co ona się zaśmiała -A tak w ogóle która jest godzina? -zapytałam puszczając Belle. Ona spojrzała na zegarek. 

-Jest czternasta -powiedziała i poprawiając swoją piękną sukienkę

-Mam pytanie. Dlaczego się tak odstrzeliłaś jak szczur na otwarcie kanału? -zapytałam śmiejąc się, a Bella powtórzyła moją czynność.

-Ja zawsze wyglądam perfekcyjnie, bez względu na sytuację i porę roku -powiedziała uśmiechając się, a ja wywróciłam oczami. Ach ta skromność. 

-Bella, jak zawsze skromna -powiedziałam pokazując jej język -Co robimy? Mamy jeszcze sporo czasu, zanim oni przyjdą.

-Oglądamy telewizję? Podobno leci Plotkara -powiedziała klaszcząc w dłonie. Nie wiem czy jestem jedyna, ale nie przepadam za tym serialem.

-Skoro chcesz, to okay -powiedziałam wzruszając ramionami i podążyłam za przyjaciółką która kroczyła w stronę salonu. Bella usiadła na kanapie, włączając telewizor  a ja usiadłam obok niej. Oglądałyśmy ponad trzy odcinki tego żałosnego serialu, a po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Szczęśliwa, że nie muszę widzieć odcinka do końca popędziłam do drzwi, szybko je otwierając.  Od razu przed moimi oczami stanął Mike, a zaraz za nim była Ariana. Bez zastanowienia przytuliłam Mike, a następnie Arianę. 

-Wreszcie jesteście! Bella, mnie zanudzała "Plotkarą" -powiedziałam robiąc smutną minkę, Mike poczochrał mi włosy i powiedział:

-Biedactwo. To wszystko wina Ariany. Malowała się jakąś godzinę -powiedział patrząc w jej stronę, a ona spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. Po czym powiedziała:




-W cale, że nie! Szykowałam się ogólnie godzinę! Malowanie zajmuję mi może dwadzieścia minut. Alison, on kłamie! -powiedziała kładąc ręce na piersi. 

-Wiem, że malujesz się mniej więcej trzydzieści minut, więc to chyba Ty Mike szykowałeś się godzinę -powiedziałam i poszłam w stronę salonu. A moi przyjaciele poszli za mną.

-Hej Mike, Ariana -powiedziała Bella, a Mike powiedział krótkie "Cześć Bells" a Ariana tylko kiwnęła głową. 

-Do jasnej cholery, pogódźcie się wreszcie! -krzyknęłam -Bella, nie będziesz dokuczać Arianie  na temat jej i Jai'a! Ari, nie obrażaj się. Przecież wiesz, że Bella żartowała. 

 -A kto powiedział, że ja żartowałam? -powiedziała całkiem poważnie. 

-Ariana, mówisz serio? Przespałaś się z moim kuzynem? -zapytał Mike, otwierając buzię z nie dowierzania.

-Pewnie, że nie! Wiecie, że nie przespała bym się z chłopakiem którego znam kilka dni! -powiedziała śmiejąc się- Wkurzyłam się na Bellę, bo zrobiła ze mnie jakąś puszczalską, którą nigdy nie będę -powiedziała Ariana. 

-Ariana, przepraszam. Nie chciałam Cię urazić -powiedziała Bella i podeszła do Ariany i przytuliła ją, a Ariana uśmiechnęła się i powiedziała "Okay". 

-To jest okay? -zapytał powoli Mike, jakby bał się odpowiedzi. 

-Pewnie, że tak! -powiedział obie, a my z Michael'em zaczęliśmy się śmiać. 

-Wreszcie, jesteśmy wszyscy razem! -krzyknęłam -Wspólny przytulas? - zapytałam a po chwili wszyscy byliśmy zgnieceni. 

-Mike, jaki film wypożyczyłeś? -zapytała Bella, siadając na środku sofy.

-Błagam, żeby to nie było porno, błagam, żeby to nie było jakieś porno -powiedziała Ariana, co mnie strasznie rozbawiło. 

-Nie martw się Ari, nie oglądam porno.

-Taa, jasne -powiedziała Bella -Każdy chłopak, kiedyś oglądał jakiś pornos, każdy -stwierdziła Bells. 

-Wypożyczyłem horror -  powiedział i zaczął się śmiać.  

-Mamy się bać? -zapytałam 

-Oj tak -powiedział i zaczął się złowieszczo śmiać. 

-To ja lepiej zrobię popcorn, a Wy go włączcie -powiedziałam i poszłam do kuchni. Usłyszałam śmiech moich przyjaciół. Po kilku minutach wyjęłam popcorn z mikrofali i wsypałam go do dużej miski. Od razu skierowałam się do salonu. Usiadłam pomiędzy Michael'em i Arianą. Film nosił nazwę "Sierota" czy jakoś tak. Trwał chyba dwie lub trzy godziny. Był dosyć straszny, ale mnie trochę nudził. Oparłam głowę o ramię Michaela a Ariana o moje. Mike z zafascynowaniem oglądał ten chory film. Przymknęłam oczy a po chwili ktoś szturchnął mnie w ramię. 

-Alison, Ariana nie zasypiajcie! Jeszcze młoda godzina -powiedział i zaczął jeść popcorn. 

-Ale ten film jest nudny -powiedziałam i wzięłam trochę popcornu. 

-Mówisz tak, bo się boisz tego filmu -powiedział wzruszając ramionami. 

-Nie prawda! Po prostu nie jest ciekawy.

-Mów co chcesz, ja i tak wiem swoje -odpowiedział śmiejąc się. 

_____________________________________________________

Hej kochani!Od razu chciałam Was przeprosić, za to, że dodaję ten rozdział dopiero teraz, ale wczoraj nie miałam netu :// Przepraszam Was za to ;c Mam nadzieję, że mi wybaczycie i że podoba Wam się ten rozdział. Jest pisany na szybko i wydaję mi się, że jest trochę nudny. Sami oceńcie (: Rozdział możliwe, że pojawi się w piątek/sobotę c: 

                   5 komentarzy - następny rozdział





poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Tadam!

Hej kochani! Dzisiaj przychodzę do Was z wiadomością, że założyłam drugiego bloga! Mam nadzieję, że się cieszycie. Nie martwcie się, nadal będę pisać "Dark Blood" :) A tak wgl to rozdział pojawi się we wtorek po południu i mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe,że rozdział 8 był dosyć  krótki.. Tak czy siak dziękuję Wam za Siedem komentarzy! To naprawdę wspaniałe! 

PS Jeżeli chcecie zapraszam do czytania Messer i mam nadzieję, że się spodoba c: Do napisania ;D



piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 8

Kilka sekund później ktoś zapukał do drzwi, a po chwili stanęła w nich moja mama. 

-Mogę wejść? -zapytała uśmiechając się łagodnie. 

-Pewnie. Siadaj -powiedziałam uśmiechając się, co nie oznacza, że już nie jestem  w totalnym szoku, bo jestem. Ale muszę to jakoś ukrywać, prawda? 

-Alison, jak wiesz, ojciec wrócił.

-Do czego dążysz? -zapytałam niecierpliwiąc się. 

-Chciałam Cię powiadomić, iż ja i Twój ojciec jedziemy na weekend do Francji, a Ty zostajesz w domu -powiedziała wstając i kierując się w stronę drzwi. 

-Fajnie. Możesz już wyjść? -zapytałam z irytacją w głosie. Rodzicielka tylko kiwnęła głową i wyszła. Aha? Ma zamiar mu wybaczyć? Może już wybaczyła..Ale jest jeden plus. Będę sama w domu. Mogę robić co mi się chcę. Wreszcie. Niby tylko dwa dni, ale lepsze to niż nic, prawda? Z jednej strony, boję się zostać sama, ponieważ to Sydney, jest tu wiele włamywaczy. Chyba poproszę Belle, Mike'a i Arianę, żeby zanocowali u mnie. Sięgnęłam po mojego laptopa po czym weszłam na "chat-online" Spostrzegłam, że Mike i Ariana są online, więc szybko zaprosiłam ich do rozmowy wideo. 

______________________

-Hej kochani! -powiedziałam

-Hej -powiedzieli równocześnie. 

-Co robicie cały weekend? -zapytałam szczerząc się jak nienormalna.

-Na razie nie mam planów, dlaczego pytasz? -zapytała Ariana

-Pytam, bo moi rodzice wyjeżdżają do Francji na cały weekend i chcę żeby moi przyjaciele spędzili ze mną czas.To co? Zgadzacie się? Mike? Jest okazja na piżama-party? Jesteś za? 

-Jestem za -powiedział Mike podnosząc rękę do góry. To samo zrobiła Ariana. 

-Okay, to jutro o 16 u mnie? -zapytałam uśmiechając się. 

-Okay. A mamy coś kupić? Jakieś przekąski czy coś? -zapytała Ariana.

-Nie, wszystko jest tylko wypożyczcie jakiś film. Obojętnie jaki, najlepiej komedia lub coś. Dobra, zróbcie mi niespodziankę.

-Okay, to ja pójdę do wypożyczalni rano -powiedział Michael chytrze się uśmiechając. 

-Biada, jak wypożyczysz porno -powiedziała Ariana i przymrużyła oczy. Przyznam wyglądało  to komicznie. 

-Nie wypożyczę pornosów. Proszę Cię, aż  taki to ja nie jestem -powiedział uśmiechając się.

-Mike, każdy wie, że jesteś wielkim zboczeńcem! -powiedziała Ariana. 

-Nie jestem zboczeńcem. Jestem facetem -powiedział wystawiając język -Ja lecę, paa -powiedział i się rozłączył. Po chwili to samo zrobiła Ariana. 

                               **Perspektywa Ariany**

Głupio mi, że muszę odmówić Jai'a, ale cóż mam zrobić, skoro muszę iść do Alison? Przecież się nie rozdwoję. Napisałam do Jai'a: 

Przepraszam, ale nie możemy się spotkać w ten weekend.. 

Kilka sekund później dostałam odpowiedź:

Nie przepraszaj, nie masz za co. Ale jeżeli mogę wiedzieć, co Ci wypadło? 

Od razu wzięłam się za odpisywanie. 

Alison chcę abym u niej nocowała. Nie potrafię jej odmówić. Więc, widzimy się w poniedziałek? 

Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałam. 

Okay. Dobranoc Ariana. 

Odpisałam również szybko jak on; 

Dobranoc Jai. 

Gdy skończyłam sms'ować, pobiegłam na dół zapytać się mamy, czy mogę spać u Alison. Mama od razu się zgodziła, ponieważ stwierdziła, że przyda mi się odpoczynek od domu i książek. W odpowiedzi tylko ją przytuliłam i popędziłam się spakować po czym od razu poszłam spać. 

                                    **Perspektywa Alison**

A więc, jutro o szesnastej przychodzi do mnie Mike, Ariana i Bella. Cieszę się, że każdy się pojawi. Uwielbiam gdy u mnie nocują. Zawsze mamy co robić. Zawsze jest wesoło. Po chwili zorientowałam się która jest godzina. Dochodziła już dwudziesta druga. Postanowiłam, że pójdę wcześniej spać, ponieważ i tak nie mam co robić. Położyłam się i próbowałam zasnąć, gdy mój telefon się odezwał.  Postanowiłam to zignorować, jednak nie mogłam ponieważ kilka sekund później znowu dostałam sms'a. Więc od razu po niego sięgnęłam. Spostrzegłam dwie nieodebrane wiadomości.  Gdy je otworzyłam, zobaczyłam, że są od Ashton'a. Brzmiały one tak. 

Alison, śpisz? 

A druga tak; 

Wiem, że nie. Odpisz. 

Od razu wzięłam się za odpisywanie;

Dzięki za przerwanie snu. Daj mi spać, okay? 

Odpisał po kilku minutach;

Dobranoc Alison. 

Postanowiłam nie odpisywać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam..

____________________________

Hej kochani! Od razu Was przepraszam, za to, że dodaję rozdział z takim opóźnieniem, ale nie miałam za bardzo czasu, za co Was przepraszam.. 

Mam wielką nadzieję, że mi wybaczcie i że rozdział Wam się podoba C: Tak wiem, że ten jest naprawdę krótki, ale odwdzięczę się Wam i dodam w piątek. Oczywiście jeżeli pod tym rozdziałem będą komentarze (:

PS Dziękuję za aż sześć cudownych komentarzy pod siódmym rozdziałem! Jesteście niesamowici! Kocham Was! c: 

        6 komentarzy - następny rozdział







niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 7

                                  *Perspektywa Alison*

Od ponad dwudziestu minut jestem w domu i dosłownie umieram z nudów. Pogodziłam się z Bellą, lecz ona dzisiaj jest zajęta. Został mi tylko Mike i Ariana. Postanowiłam, że zadzwonię do Ariany a potem do Mike'a. 

_____

-Hej Alison

-Hej. Co dzisiaj robisz? -zapytałam kładąc się na brzuchu. 

-Emm, wiesz dzisiaj nie mogę wychodzić -powiedziała.

-Hej Jai -powiedziałam a Ariana zaczęła się śmiać, oh czyli spędzają czas razem. Uroczo. 

-Hej Alison -powiedział i założę się, że się uśmiechnął. 

-Już wiem, dlaczego Was nie było w szkole.

-A Ty co robisz? -zapytała

-Chciałam się z Tobą przejść, ale jesteś zajęta, więc nie będę Ci przeszkadzać -powiedziałam uśmiechając się sama do siebie. 

-Zadzwoń do Mike'a, on na pewno Ci nie odmówi.

-Okay, to pa. Kocham Cię! -powiedziałam, a Ariana powiedziała tylko "Ja Ciebie też, paa" po czym się rozłączyła. 

______

Jest już druga po południu, każdy teraz szykuję się na piątkową imprezę tylko nie Alison Gren. Fajnie, co nie? Pewnie  Michael również ma zamiar iść do jakiegoś klubu. Kto mu zabroni? Ma już dziewiętnaście lat, jest pełnoletni.. Ale co mi tam, zadzwonię, zapytam się co robi. 

______

-Hej Mike! Co robisz? -zapytałam od razu. 

-Nic takiego, dlaczego pytasz? 

-Ponieważ straaasznie mi się nudzi a Ty masz wyjść ze mną na spacer! -powiedziałam a po chwili w słuchawce usłyszałam śmiech mojego przyjaciela -To jak? 

-Alison, bardzo bym chciał, ale -przerwałam mu w połowie zdania po czym powiedziałam;

-Mike, po prostu powiedz, że Ci się nie chce -powiedziałam i się rozłączyłam. 

______

I tak  ma być przez cały weekend? Mam siedzieć na dupie i nic nie robić? Co to, to nie. Wstałam, po czym podeszłam do szafy i wyciągnęłam mój strój (klik) do biegania. Szczerze mówiąc nie znoszę sportu, ale chcę utrzymać formę. Szybko się przebrałam, związałam włosy w kitkę po czym szybko zeszłam ze schodów kierując się w stronę drzwi. Gdy nagle usłyszałam głos mojego ojca. 

-Gdzie się wybierasz? -zapytał mierząc mnie od stóp do głowy. 

-Idę biegać, nie widać -powiedziałam otwierając drzwi,jednak mój ojciec zatrzasnął mi je przed nosem.

-Nigdzie nie idziesz.

-Za cztery miesiące będę miała osiemnaście lat, więc nie masz prawa mówić mi co mam robić, zrozumiałeś? -zapytałam i otworzyłam drzwi i wybiegłam. Nie znoszę go z całego serca. Wrócił po kilku latach i myśli, że będzie mi mówił co mam robić? Nie doczekanie. Zaczęłam biec w stronę parku, lecz na chwilę się zatrzymałam, ponieważ musiałam włączyć sobie muzykę. Włożyłam słuchawki do uszu i pobiegłam. W parku było dosyć dużo ludzi, co mnie bardzo zdziwiło. Nie lubię biegać, gdy ludzie patrzą się na mnie jak na jakąś idiotkę. Park ma jakieś trzy połowy. Pierwsza połowa jest bardzo sławna, ponieważ tam sprzedają watę cukrową i są tam różne atrakcje. W drugiej i trzeciej połowie nie ma nic oprócz skate parku. Zorientowałam się, że zaraz będę musiała przebiec przez skate park, by wbiec na trzecią połowę. Gdy to zrobiłam, wszystkie pary oczu skupiły się na mnie, dlatego przyspieszyłam. Jak znalazłam się na ostatniej połówce, wreszcie mogłam odpocząć. Ta połowa parku jest piękna. Są tam praktycznie same drzewa no i oczywiście wydeptana ścieżka. Po chwili znów zaczęłam biec, lecz nagle poczułam, mocne szarpnięcie za nadgarstek i zostałam przyciągnięta w stronę jakiegoś drzewa. Kilka sekund później zorientowałam się kto mi przeszkodził w bieganiu - Ashton. Znowu on.

-Czy Ty mnie śledzisz? -zapytał śmiejąc się. 

-Chciałbyś -powiedziałam wywracając oczami 

-Co robisz, sama, w parku? -zapytał robiąc krok do przodu a ja krok do tyłu.

-Biegam, nie widzisz? -odpowiedziałam a on zmierzył całą moją sylwetkę -I tak jakby mi przeszkodziłeś, więc wybacz -powiedziałam i gdy chciałam go wyminąć,  ten chwycił mnie za przed ramię i przyciągną do siebie. 

-Alison, taka nie winna -powiedział i schylił się nade mną i gdy chciał mnie pocałować odwróciłam głowę w prawą stronę, na skutek czego pocałował mnie w skroń. Spojrzałam na niego z dołu i spostrzegłam, że jego szczęka się zacisnęła. Czyżby się wkurzył? Ups. 

-Wybacz, trochę się spieszę -powiedziałam i próbowałam wyrwać rękę z jego uścisku, jednak na próżno -Ashton puść mnie

-Dlaczego miałbym? -powiedział i się nonszalancko uśmiechnął.

-Odpuść sobie -powiedziałam, a on tylko na mnie patrzył. Wyglądał trochę jak taki przygłup -Ashton puść mnie, okay? -powiedziałam, a on o dziwo mnie posłuchał. A ja jak gdyby nigdy nic dałam mu buziaka w usta, przez co na jego usta wkradł się uśmiech. 

-Alison? 

-Tak? -powiedziałam odwracając się w jego stronę. 

-Dzisiaj o szesnastej, miej otwarte okno -powiedział a po chwili już go nie było. Więc postanowiłam biec już do domu. Znowu musiałam przebiec przez Skate Park w którym zobaczyłam Michael'a. To tym był zajęty? Postanowiłam, że zatrzymam  się na chwilę. 

-Michael? -powiedziałam szturchając go w ramię, gdy się odwrócił zmierzył moją całą sylwetkę i się uśmiechnął. 

-Hej Alison, co Ty robisz w skate parku? -zapytał marszcząc brwi.

-Biegam, nie widać? A i już nie musimy udawać, że jesteśmy parą.

-Co? Dlaczego? -zapytał po czym poprawił swoją czapkę.

-Ponieważ, Ashton już wszystko wie... 

-Co, skąd? 

-Podszedł do mnie i mi po prostu powiedział "Wiem, że nie jesteś z Michael'em" -powiedziałam zmieniając trochę to, co się wydarzyło -Ja lecę, widzimy się jutro? 

-Gdzie się tak spieszysz? -zapytał unosząc jedną brew. 

-Ja nigdzie, po prostu ojciec wrócił i czepia się, że poszłam biegać, więc wiesz.

-Może czepia się bo wyszłaś biegać w takim stroju? -powiedział lustrując moją postać.

-Przecież to zwyczajny strój do  biegania..

-Okay, to jutro przyjdź w staniku. Och faktycznie, już go masz! 

-Mike. O co Ci chodzi?

- Alison. Spójrz. Wokół Ciebie kręci się mnóstwo napaleńców, więc nie powinnaś biegać w takim stroju. 

-Oj Mike. Przecież nic mi nie jest -powiedziałam i wywróciłam oczami -Skoro tak się martwisz, to zacznij biegać ze mną.

-A żebyś wiedziała, że jutro będę biegał z Tobą.

-Dobra, zobaczymy -powiedziałam pokazując mu język -Odprowadzisz mnie? Bo przecież tu jest tyle "napaleńców"-powiedziałam cytując to co powiedział kilka sekund temu. 

-Odprowadzę Cię do końca parku. Nie chcę żeby Twój tata mówił, że jestem napaleńcem -powiedział i zaczął się śmiać.

-O to, to się nie martw. Tata cały czas mówi do mamy, jaki to Ty jesteś wspaniały, kiedyś powiedział "ideał na zięcia".

-Dlaczego tak mówi? 

-Sama nie wiem. Może dlatego, że nie widział Twoich tatuaży lub uważa, że nie myślisz o tym, aby się ze mną przespać?

-Niech myśli tak dalej.

-Nie wierzę. Czyli jednak myślisz nad przespaniem się ze mną? -powiedziałam nie dowierzając. 

-Tego nie powiedziałem! Ale chyba lepiej o tym myśleć, niż to robić, prawda? -zapytał, a ja pokiwałam głową.

-Dlaczego nie odprowadzisz mnie pod sam dom? -zapytałam, robiąc smutną buźkę. 

-Wiem, że chciałabyś zrobić ze mną piżama-party, ale nie dzisiaj, kiedy indziej. Nie martw się, nie odpuszczę  piżama-partów!  -powiedział puszczając mi oczko, na co się zaśmiałam.


Po chwili zorientowałam się, że już park się skończył, a ja muszę biec do domu. 

-Dziękuję, że mnie odprowadziłeś -powiedziałam przytulając go i dając buziaka w policzek. 

-Czego się nie robi dla przyjaciół.

-Mike'y, jaki kochany -powiedziałam robiąc serduszko w powietrzu, co go nieźle rozbawiło -Dobra, biegnę do domu, do jutra! 

-Pa Alison -odpowiedział wysyłając mi buziaka. 

                                 **Dwadzieścia minut później**

Od dziesięciu minut jestem w  domu i już wiem, że mam szlaban. Fajnie co nie? Nie znoszę mojego ojca. 

Postanowiłam, że pójdę do łazienki się umyć, a następnie pójdę coś zjeść. 

__

Gdy wykonałam te wszystkie czynności, położyłam się na łóżku, ponieważ jestem wykończona tym dniem. Jak chciałam zamknąć oczy, usłyszałam, że coś a raczej ktoś otworzył mi okno. Otworzyłam oczy i spostrzegłam nikogo innego jak Ashton'a. 

-Ashton? Co Ty tu robisz?! -powiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej. 

-Mówiłem "O szesnastej, pilnuj okna" jakiej części tego zdania nie zrozumiałaś? -zapytał podchodząc bliżej. 

-Po prostu powiedz, po co przyszedłeś.

-Przyszedłem dokończyć to co zacząłem -powiedział i spojrzał na mnie chytrym uśmieszkiem. 

-Chyba Cię popieprzyło. Nie chcę nic z Tobą dokańczać. Po za tym moi rodzice są w domu -powiedziałam i uśmiechnęłam się zwycięsko. Jednak on, zwyczajnie podszedł do mnie i wpił się w moje usta. Starałam się nie odwzajemnić pocałunku, jednak po chwili uległam. Kilka sekund później zaczął całować moją szyję, następnie popchnął mnie w stronę łóżka po czym znowu musnął moje wargi, a ja chwyciłam zębami jego kolczyk i lekko pociągnęłam. Chwilę potem odsunął się ode mnie i stanął na równe nogi. 

-Gdybym nie oderwał się od Ciebie, wiesz co by się wydarzyło. Widać, że nie przejmujesz się tym, że rodzice są w domu. I słusznie, kiedyś się przyda -powiedział mrugając w moją stronę. Miał rację. Znowu. po chwili zorientowałam się, że jestem sama w pokoju.

________________________________

Hej miśki! Chciałam Was przeprosić, że dopiero teraz dodałam siódmy rozdział, ale jakoś nie miałam czasu. Dziękuję, za komentarze <3 h3="">

Wydaję mi się, że ten rozdział to totalny nie wypał :/ Nie wiem jednak, co Wy o nim sądzicie. 

Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie w poniedziałek (: 

        5 komentarzy - następny rozdział










czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 6

Chciałam krzyknąć, lecz zatkano mi buzię. Po za tym drzwi zostały zakluczone, więc i tak bym nie uciekła.  Po chwili poczułam, że moje plecy zetknęły się z zimną powierzchnią metalowych drzwi. A nadgarstki zostały uniesione i przyciśnięte nad moją głowę.Zdążyłam poczuć, znajomy zapach..Ashton.

-Wiesz, myślałem, że mnie zrozumiałaś -powiedział

-Nie rozumiem o co Ci chodzi -odpowiedziałam wiercąc się, a on jeszcze bardziej przycisnął swoje ciało do mojego. 

-Nie udawaj głupiej -syknął 

-Nie udaję, naprawdę nie wiem o co Ci chodzi. Mógłbyś przejść do rzeczy?

-Jesteś moja -szepnął do mojego prawego ucha, a ja zaczęłam się wiercić, a on znowu przycisnął swoje ciało do mojego. Po chwili poczułam, lekkie wybrzuszenie, które na mnie napierało -Alison przysięgam, jeżeli jeszcze raz się o mnie otrzesz policzę się z Tobą nawet tu -powiedział a ja poczułam się naprawdę niezręcznie. 

-Gdybyś mnie puścił nie wierciła bym się tak -powiedziałam po czym postanowiłam, że się obrócę. Gdy to zrobiłam, poczułam, że Ashton przybliżył się do mnie tylko dolną partią ciała, a po chwili powrócił na poprzednie miejsce. 

-Alison. Jest jeszcze gorzej.

-To co niby teraz mam zrobić, co? 

-Nie ruszaj się, bo jeżeli to zrobisz, przysięgam nie wytrzymam ani sekundy dłużej i wtedy będę musiał Cię, sama wiesz co -powiedział, a ja nawet nie drgnęłam. 

-Mam tu tak z Tobą stać, aż Ci to minie? Jak długo to..emm potrwa? -zapytałam

-Musisz przestać mnie podniecać. Chyba, że wolisz to przyspieszyć.

-Niby jak? -zapytałam a on, zrobił to co wtedy. Przybliżył dolną partię ciała do mojej pupy i po chwili wrócił na swoje miejsce -Wstrzymaj swoje popędy seksualne -powiedziałam i jak gdyby nigdy nic, obróciłam się do niego twarzą w twarz. 

-Alison, miałaś tego nie robić - powiedział, a ja poczułam mocne wyburzenie. 

-Czego jeszcze nie powinnam robić? 

-Nie powinnaś mnie podniecać -powiedział, a mi przyszedł do głowy plan, którego na pewno pożałuję. Przybliżyłam się bliżej, a po chwili wpiłam się w jego usta, on po chwili odwzajemnił pocałunek. Położył ręce na moje biodra, a ja na jego szyi. Czułam, że wyburzenie na jego spodniach powiększa się. Dlatego uśmiechnęłam się podczas pocałunku. A on, przycisnął mnie do siebie, a ja oplotłam go nogami. Po chwili zaczął całować jedno miejsce na mojej szyi. Czułam, że ją gryzł, dlatego cicho jęknęłam, co go chyba uradowało. Nagle moja podświadomość kazała mi przestać, ale nie miałam siły. Z jednej strony go pragnęłam z drugiej nie. Wplotłam palce w jego włosy i lekko za nie ciągnęłam. Chciałam aby przestał, ale  nie mogłam z siebie wydusić a ni jednego słowa, oprócz cichych jęków. Alison, dziewczyno co się z Tobą dzieję? Zapytałam samą siebie. 

-Aaashton, proszę przestań -powiedziałam, lecz on nie zareagował, dlatego, chwyciłam jego głowę i spojrzałam mu w oczy -Ashton,  przestań -powiedziałam a on od razu mnie posłuchał po czym mnie puścił. 

-Sama zaczęłaś mnie całować -powiedział.

-Zrobiłam to, ponieważ chciałam aby Twój, emm problem został rozwiązany. 

-Jak widzisz, nie pomogłaś prędzej pogorszyłaś. I tak wiem, że Ci się podobało, dlatego nie oderwałaś się ode mnie. 

-I co teraz zamierzasz robić, by Ci, że tak powiem "ulżyło"? 

-Muszę poczekać, chyba, że..? -powiedział uśmiechając się.

-Poczekaj -odpowiedziałam uśmiechając się. 

-Ty czekasz ze mną.

-Po co Ci ja tu?

-Ponieważ, to trochę Twoja wina, że mi stanął. 

-Prędzej Twoja. To Ty się do mnie przybliżyłeś.

-Nie wypuszczę Cię prędzej -powiedział i założę się, że puścił mi oczko.

-Dobra -powiedziałam po czym usiadłam na zimną podłogę,a on usiadł obok mnie -Dlaczego mnie tu zamknąłeś? 

-Dlaczego chodzisz z moim kuzynem za rękę? -zapytał, totalnie olewając to pytanie.  

- Bo może jesteśmy razem? 

-Gdybyście byli razem, nie pocałowała byś mnie, nawet jeżeli od tego zależało by Twoje życie. Przyznaj się, chciałaś abym był zazdrosny, dlatego to wszystko obmyśliłaś z Michael'em. Gdy kazałem Ci się nie ruszać, Ty obróciłaś się specjalnie, żeby  mi stanął jeszcze bardziej. Gdy Ci się udało, a ja powiedziałem Ci, że jak zrobisz tak jeszcze raz to się z Tobą policzę, Ty to zignorowałaś i obróciłaś się jeszcze raz. Wnioskując, chcesz się ze mną przespać -powiedział a ja to zignorowałam, dlaczego? Bo miał rację. Miał pieprzoną, cholerną rację. 

-Wypuść mnie -powiedziałam a on się zaśmiał. 

-Czyli mam rację. 

-Nic takiego nie powiedziałam! 

-Właśnie. Totalnie to olałaś, więc mam rację, bo nie zaprzeczyłaś. 

-Pieprz się -powiedziałam, a on się zaśmiał.

-Z Tobą? Zawsze. 

-Wypuść mnie, okay? 

-Okay, jeżeli...

-Nie prześpię się z Tobą, nawet o tym nie myśl -powiedziałam a on się zaśmiał.

-Nie, o to mi chodziło, ale podoba mi się Twój tok myślenia. 

-To co chcesz? -zapytałam, niecierpliwie tupiąc nogą. On nie odpowiedział tylko włożył rękę do mojej tylnej kieszeni i wyciągnął z niej telefon -Co Ty robisz? 

-Od dzisiaj masz mój numer, a ja mam Twój a i dzisiaj pilnuj okna -powiedział otwierając mi drzwi. Gdy już miałam zamiar wychodzić, ten chwycił mój nadgarstek, i pociągnął mnie tak, że ręce wylądowały mi na jego klacie. Brunet schylił się i złożył  delikatny lecz  namiętny pocałunek na moich ustach który odwzajemniłam - To co zaczynam, zawsze kończę -usłyszałam szept tuż przy moim uchu. Od razu zorientowałam się o co mu chodzi. Gdy chciałam mu odpowiedzieć, zorientowałam się, że już go nie ma, szybko wyszłam z kantorka, kierując się do łazienki. 

                                       *Perspektywa Ariany*

Nie widziałam w szkole Alison, Belli i Mike'a. To dość dziwne. Może są na boisku? Tak, na pewno są na boisku. A ja? Jestem przy klasie.Dzisiaj na dworze jest potwornie gorąco, dlatego właśnie wolę zostać w szkole. Stałam tak oparta o zimną ścianę jakieś dwadzieścia minut. Zwolnię się dzisiaj wcześniej, nie chcę już siedzieć w tej głupiej szkole. Spostrzegłam, że w moją stronę idzie Jai.  Ale on jest uroczy. 

-Co się stało, że dzisiaj nie wyglądasz jak słodka dziewczynka? -zapytał podchodząc jeszcze bliżej. 

-Powiedziałeś "Ubierz się inaczej", to ubrałam się inaczej -powiedziałam a on się uśmiechnął. Jejuu, jak mały słodki chłopczyk który dostał wymarzoną rzecz na świecie. 

-Mówiłem tak, wiem. Ale nie chodziło mi o aż taki seksowny strój (klik).

-Przecież, to nie jest "seksowny" strój tylko normalny? 

-Jestem facetem, wiem co jest seksowne a co nie, a Ty w tym stroju wyglądasz bardzo podniecająco -powiedział.

-Emm, to źle? 

-Tak. To bardzo źle -powiedział wypuszczając powietrze

-Niby dlaczego? -zapytałam, a on przycisnął mnie do ściany i podszedł bliżej.

-Ponieważ, każdy facet w szkole będzie się podniecał gdy Cię zobaczy. Ty, możesz podniecać tylko mnie, ponieważ  jesteś moja -szepnął do mojego ucha, a po chwili na moim ciele pojawiła się "gęsia skórka" 

-To wolisz, żebym ubierała się tak jak się ubierałam? -zapytałam

-Tego nie powiedziałem. Chodzi mi o to, że ta "bluzka" jest tak krótka jak stanik. 

-Chyba stanika nie widziałeś. 

-Zawsze możesz mi pokazać -powiedział uśmiechając się.

-Nie, wolę nie -powiedziałam, odsuwając go ode mnie.

-Gdzie idziesz? -zapytał

-Idę się zwolnić z reszty zajęć.

-Chcesz iść do dyrektorki w takim stroju? -zapytał mierząc mnie od stóp do głowy. 

-Nie wiesz, zaraz wyciągnę sobie golf z torby i go założę -powiedziałam wywracając oczami. 

-Masz moją bluzę -powiedział, po czym ją zdjął i zarzucił na moje ramiona. 

-Dziękuję, jesteś kochany -powiedziałam dając mu buziaka w policzek, a on się uśmiechnął -A Ty? Nie idziesz się zwolnić? 

-Mam już koniec lekcji, poczekam na Ciebie, okay?

-Okay -powiedziałam uśmiechając się. 


Bluza pachniała Jai'em, jejku co jak co ale on pachnie cudownie. Jai jest kochany. Gdy obróciłam się na chwilę, spostrzegłam, że Jai patrzy się na mój tyłek uśmiechając się, gdy zobaczył, że się obróciłam zaczął się śmiać.



                                             *W gabinecie*

-Cóż Cię do mnie sprowadza? -zapytała Pani dyrektor. Co jak co ale ona mnie lubiła. Nie wiem dlaczego, ale zawsze jest dla mnie miła. 

-Przepraszam, że Pani przeszkadzam, ale czy mogła by mnie Pani zwolnić z reszty zajęć? -zapytałam robiąc lekko smutną minkę. 

-Co Ci dolega? -zapytała. 

-Nie czuję się najlepiej -powiedziałam, a ona zmarszczyła czoło.

-Ile jeszcze lekcji Ci zostało do końca? 

-Cztery.

-Dobrze, zwolnię Cię z powodu choroby, a teraz zmykaj i się kuruj -powiedziała uśmiechając się.

-Dziękuję Pani bardzo -powiedziałam i wyszłam.

                                                *Na zewnątrz*

Powoli zaczęłam iść w stronę Jai, czekającego na parkingu.

-Co jej powiedziałaś?

-Powiedziałam, że nie czuję się najlepiej.

-Gdzie idziemy? -zapytał uśmiechając się. 

-Do mnie. 

-Daleko masz z tond do domu? 

-Nie, chodź już -powiedziałam -a i masz swoją bluzę, bo  mi gorąco - powiedziałam po czym podałam mu ją, a on schował ją do plecaka. Jai miał na sobie obcisłą białą koszulkę przez którą było widać jego mięśnie. A na ręce mnóstwo tatuaży. 

-Dasz radę dojść w tych obcasach? 

-Nie martw się, dam radę -powiedziałam, a on chwycił mnie za rękę. Szliśmy jakieś pięć minut w ciszy, gdy nagle usłyszeliśmy głos i gwizdanie jakiś kolesi.

-Patrz jaka laska idzie, ale bym ją pieprzył -gdy te słowa dotarły do Jai'a, poczułam, że jego mięśnie się napięły, a ja mocniej uścisnęłam dłoń chłopaka.

-Ale patrz ma już chłoptasia -powiedział drugi z nich. A Jai zacisnął szczękę. 

-Jai, uspokój się, nie warto -powiedziałam do jego ucha. 

-Jak mam się uspokoić? Gdybyś szła teraz sama, oni by Cię zgwałcili. 

-Jai. Idę teraz z Tobą. Nie sama. Idziemy za ręce. Nie osobno. Nie zwracaj na nich uwagi. Skup się na czymś innym -powiedziałam po czym pocałowałam kącik jego ust, a on po chwili się uśmiechnął. 

-Muszę się częściej denerwować, żebyś mnie całowała -powiedział po czym się zaśmiał. 

-Nie musisz się denerwować, żebym Cię pocałowała. 

-Serio? -powiedział a jego oczy się zaświeciły. 

-Serio. Chodź, już jesteśmy -powiedziałam podchodząc do drzwi, które już otworzyłam po czym weszłam do środka i pociągnęłam Jai'a za sobą. 

-Co będziemy robić? -zapytał 

-Projekt, nie pamiętasz? Chcesz wodę, sok? -zapytałam 

-Sok-powiedział i się uśmiechnął. A ja nalałam soku, po czym podałam mu szklankę. 

-Chodź -powiedziałam wyciągając do niego rękę, a on od razu ją chwycił. Weszliśmy na górę po schodach, kierując się do mojego pokoju -Usiądź sobie, a ja pójdę się przebrać, okay? 

-Dlaczego chcesz się przebrać? -zapytał a po chwili usiadł na łóżku przyglądając mi się. 

-Ponieważ nie chcę Cię dekoncentrować moim wyglądem. 

-Dekoncentrowała byś mnie gdybyś była w samej bieliźnie -powiedział wyciągając dłoń w moją stronę. Chwyciłam ją, a on wykorzystał okazję i pociągnął mną w dół tak, że na niego upadłam i teraz leżałam na nim. A moja twarz była może dwa milimetry od jego. Po chwili obrócił nas tak, że teraz ja byłam pod nim -Co byś zrobiła, gdybym Cię teraz pocałował? 

-Po prostu to zrób -Długo nie musiałam czekać, chłopak od razu wpił się w moje usta. A ja odwzajemniłam pocałunek. Jai schodził coraz niżej ale zatrzymał się nad moim dekoltem, lekko przegryzł to miejsce, czyli robi mi malinkę, okay. Po chwili chłopak się ode mnie oderwał i oparł czoło o moje -Dlaczego przestałeś?-zapytałam a on się zaśmiał.

-Gdybym kontynuował, nie potrafił bym przestać. Nie chcę Ci tego robić. 

-Dlaczego? -zapytałam, a on miał co dziwne, poważną minę. 

-Nie chcę Ci zrobić krzywdy. 

-Jesteś najbardziej uroczym,kochanym facetem jakiego kiedykolwiek poznałam -powiedziałam patrząc na niego z dołu.

-Nigdy nie pragnąłem nikogo tak jak w tej chwili -powiedział patrząc się na mnie, a ja przegryzłam wargę -Proszę, nie przegryzaj tej wargi w ten sposób. 

-W jaki? 

-W ten, niewinny  i seksowny sposób. Nie rób tak,bo nie pomagasz 

-To, może lepiej by było gdybyś ze mnie zszedł? -zapytałam i się zaśmiałam.

-Tak, to rozsądny pomysł- powiedział po czym ze mnie zszedł i położył się obok. 

-Nie chcę mi się robić tego projektu -powiedziałam 

-To go nie róbmy -powiedział Jai wzruszając ramionami. 

-Jai, musimy go zrobić, inaczej dostaniemy jedynki! Nie chcę jedynki -powiedziałam kręcąc głową

-To zróbmy go jutro -powiedział i obrócił głowę w moją stronę. 

-Okay, ale jutro już musimy go zrobić. Co dziś robimy?

-Odpowiedz mi na parę pytań, a ja odpowiem na pytania które Ty zadasz.

-Okay, w sumie może być. No, dajesz -powiedziałam uśmiechając się.

-Dlaczego gdy do Ciebie powiem często spuszczasz głowę, lub się rumienisz? 

-Nie wiem..-powiedziałam i usiadłam po turecku, a Jai zrobił to samo.

-Nie wstydź się mnie -powiedział podnosząc mój podbródek -Jesteś urocza.

-To przestań mnie zawstydzać.

-Postaram się. Teraz Ty. 

-Ile masz lat? -zapytałam, a on się uśmiechnął.

-Osiemnaście,a Ty? 

-Jestem o rok młodsza. 

-Czym różnisz się od swojego brata bliźniaka? Chodzi o charakter. 

-On jest bardziej porywczy i jest bardzo nerwowy.A ja wręcz przeciwnie. Jakiego typu faceta nie znosisz? 

-Nie znoszę gdy mężczyźni się popisują, nie toleruję kłamstwa. Nie przepadam za kujonami. Wolę bardziej "złych" chłopców. A Ty jakich kobiet nie lubisz? 

-Nie lubię, gdy kobieta zachowuję się jak dziwka,  nie lubię słodkich idiotek, wolę nieśmiałe dziewczyny. Następne pytanie? 

-Dlaczego Twój brat przyczepił się do Alison? 

-Stwierdził, że jest idealna i uważa, że udaję niedostępną a on takie lubi. 

-Nie skrzywdzi jej? 

-Nie, on taki nie jest. Nigdy nie skrzywdził by kobiety. Dlaczego pytasz? 

-Tak jakoś. Okay, teraz Ty -powiedziałam po czym lekko się uśmiechnęłam.

-Umówisz się ze mną? -zapytał patrząc mi w oczy.

-Tak -odpowiedziałam a zaklaskał jak małe dziecko. Po chwili usłyszałam dzwonek mojego telefonu, szybko sięgnęłam i odebrałam. 

-Ariana? Dlaczego Cię nie było w szkole?

-Em, źle się poczułam,dlaczego pytasz? 

-Ponieważ w szkole nie było Ciebie ani Jai'a. Ciekawe co nie? 

-Skąd mam wiedzieć gdzie jest Jai -powiedziałam zerkając na chłopaka który zasłonił dłonią usta i powstrzymywał wybuchy śmiechu. 

-Zaraz u Ciebie będę razem z Michael'em.

-Po co? Nie fatygujcie się, zaraz idę spać -powiedziałam a Jai położył głowę na moim ramieniu i coś mi szeptał co doprowadziło mnie do śmiechu. 

-Co Cię tak rozśmieszyło?

-Przeczytałam przed chwilą coś śmiesznego, nie ważne. 

-Założę się, że jesteś z Jai'em. 

-Co Ty się tak przyczepiłaś do tego Jai'a, że cały czas o nim mówisz, co? 

-Ja się nie przyczepiłam po prostu wiem, że on jest u Ciebie albo Ty jesteś u niego i Bóg wie co robicie. 

-Czy Ty coś sugerujesz? -zapytałam unosząc brwi. 

-Tak. Myślę, że się pieprzyliście. 

-Bella, wiesz, pieprzymy się kilka razy dziennie a i tak Jai jest u mnie przeszkodziłaś nam w pieprzeniu się -powiedziałam po czym się rozłączyłam. 

-Powiadasz, że pieprzymy się kilka razy dziennie? -zapytał a ja położyłam się a on obok mnie. 

-Tak, codziennie -powiedziałam -Idziemy się przejść? 

-Pewnie. 

-Poczekaj, tylko muszę się przebrać.

-To się przebieraj -powiedział szczerząc się. 

-Zamknij oczy. 

-Widziałem już kobietę w bieliźnie -powiedział wzruszając ramionami.

-No i co? -powiedziałam i podeszłam bliżej niego i powiedziałam siadając mu na kolana -Jai, proszę Cię zamknij oczy -powiedziałam uśmiechając się.

-Dobra -powiedział zasłaniając oczy ręką. Odwróciłam się do niego plecami, zdjęłam mój jak to on nazwał "stanik" i założyłam zwykłą koszulkę.Obróciłam się do niego i odsłoniłam mu oczy. 

-Idziemy? -zapytałam zakładając moje białe trampki. 

-Chodź -powiedział po czym chwycił moją rękę. Powoli wyszliśmy z domu, kierując się do parku.

-Jai? -chłopak od razu spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Nie odpowiedziałam tylko go przytuliłam, gdy podniosłam wzrok spostrzegłam, że chłopak się schyla, więc stanęłam na palcach i tak nasze usta się spotkały. 





________________________________________

Tak,wiem strasznie długi ten rozdział, ale to dzięki Wam c: Mam nadzieję, że Wam się podoba. Dziękuję za komentarze pod piątym rozdziałem! (: 

Następny rozdział postaram się napisać jeszcze dzisiaj by go jutro wstawić. To wszystko zależy od Was. 



    4 komentarze -  następny rozdział








środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 5

Obudził mnie mój przeklęty budzik. Nie mam siły wstać i iść do tej pieprzonej szkoły.. Gdyby nie było tu mojego ojca, zapewne nie poszła bym do szkoły, ale skoro tu jest to niestety muszę. 

Po trzydziestu minutach wyszłam z łazienki ubrana w (klik). Poszłam jeszcze tylko do pokoju po telefon i torbę, po czym zeszłam na dół, kierując się prosto do szkoły. Powiedziałam tylko krótkie "idę do szkoły" i skierowałam się do wyjścia. Gdy już byłam pięć minut drogi od domu, zorientowałam się, że nie wzięłam słuchawek. Super. Zajebiście, po prostu. Dobra, poradzę sobie bez nich. Ważne, że ma telefon (y) Po chwili, zobaczyłam, że w moją stronę idzie mój przyjaciel - Michael. Gdy go spostrzegłam, od razu pobiegłam do niego by go przytulić. Tak na powitanie. 

-Co się stało, że tak nagle do mnie podbiegasz i na dodatek przytulasz? -zapytał a po chwili zaczął się śmiać.

-Nic. Po prostu, cieszę się, że mam takiego kochanego przyjaciela -powiedziałam dając mu buziaka w policzek. 

-Przyznaj się, co brałaś? -powiedział patrząc mi w oczy, tym swoim przenikliwym spojrzeniem. 

-Mike, ja nic nie brałam, dlaczego tak myślisz? -powiedziałam uśmiechając się. 

-Alison, Ty mnie przytuliłaś z własnej woli i na dodatek pocałowałaś -powiedział i zaczął się śmiać w niebo głosy. Serio? To takie śmieszne? 

-Przecież wiesz, że Cię kocham! Jesteś moim najlepszym przyjacielem -powiedziałam unosząc ręce w górę, co go musiało bardzo rozbawić. I że to niby ja się czegoś naćpałam? 

-Przecież wiem, że mnie kochasz -powiedział wystawiając język w moją stronę -każdy mnie kocha.

-Pff, chciałbyś. Ale teraz powinieneś powiedzieć "No, Alison ja też Cię kocham, moja najukochańsza przyjaciółko" 

-Dobra, zmień temat Ali -powiedział obejmując mnie jednym ramieniem. 

-Okay. A więc, gdzie są Twoi kuzyni? 

-Im się tak do szkoły nie spieszy, tak jak nam -powiedział uśmiechając się. Przyznam, mój przyjaciel jest naprawdę mega przystojny. Jest wysoki, umięśniony, ma piękne zielone oczy i brązowe włosy. Szczerze mówiąc, jest ideałem. 

-Twoi kuzyni, to babiarze -powiedziałam a on na mnie spojrzał ze zdziwieniem.

-Dlaczego tak myślisz? 

-Ponieważ, Ashton mnie pocałował? -powiedziałam, a szczęka Michael'a się  napięła. Wkurzył się, to widać. 

-Zabiję go -  powiedział, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Pierwszy raz go takiego widzę. A ja postanowiłam się zatrzymać. Po chwili on zrobił to samo.

-Michael. Wiem, że się o mnie martwisz. Ale proszę Cię. Nie mieszaj się do tego. Ja to załatwię sama.

-Załatwisz to tak, że pewnego dnia skończysz z nim w łóżku -powiedział już trochę łagodniej niż przed sekundą. 

-Mike, nie przesadzaj. Po prostu, się nie wtrącaj, okay? -powiedziałam uśmiechając się do niego. 

-Okay -powiedział a ja przytaknęłam. 

-A i jeszcze jedno. Tylko się nie denerwuj -powiedziałam, a on tylko przytaknął - Ashton powiedział, że jesteśmy parą -powiedziałam jak najszybciej potrafię. 

-Alison, już po Tobie -powiedział przytulając mnie -Powiem Ci tylko tyle, że on już się od Ciebie nie odczepi. O fuck - powiedział patrząc na zegarek -Za dwie minuty musimy być na lekcji! -krzyknął chwytając mnie za rękę. 

-Dalej! krzyknęłam ciągnąc go w stronę szkoły - zdaję sobie sprawę, że wyglądamy komicznie. Ja taka mała istota, ciągnąca za rękę trzy razy większego chłopaka -Michael -powiedziałam zatrzymując się.

-Co? 

-To już nie ma sensu. Chodź, pójdziemy na dziewiątą. 

-Właściwie, dobry pomysł -powiedział uśmiechając się i klaszcząc w dłonie jak małe dziecko. Uroczy Mikey -Ale wiesz, że wylądujemy wtedy dyrektorki? 

-Wiem, najwyżej powiemy, że? Nie wiem, Mike wymyśl coś, to Ty tu jesteś mężczyzną! 

-Powiemy, że się pieprzyliśmy -powiedział a ja się zarumieniłam. 

-Co? Mike, ona wtedy zadzwoni do rodziców! 

-Powiemy tak dlatego, że ona wtedy będzie się czuła niezręcznie i na pewno nie zadzwoni do rodziców. 

-Ona na pewno się domyśli, że kłamiemy. 

-Nie jeżeli będziemy chodzić za rękę. Wtedy weźmie nas za parę, i pomyśli, że to prawda -powiedział chytrze się uśmiechając. 

-Ale wtedy, inni wezmą nas za parę.

-I patrz, Ashton będzie zazdrosny i się wkurzy -powiedział po czym się uśmiechnął. 

-Dobra. A więc, chodź mój chłopaku -powiedziałam wyciągając rękę w moją stronę, a on bez wahania ją chwycił. 

-A więc, gdzie idziemy teraz? -zapytał uśmiechając się, a ja odwzajemniłam uśmiech. 

-Nie Mike, nawet nie myśl o tym, że idziemy się pieprzyć naprawdę -powiedziałam wystawiając język w jego stronę, a on zrobił minkę smutnego psiaka. 

-Okay, to  może idziemy do parku? 

-To chodź -powiedziałam ciągnąc go za rękę -Powiemy dziewczynom, że to na żarty?  

-Nie. Niech myślą, że to na serio.

-A co, jeżeli będą chciały żebyśmy to udowodniły? -zapytałam

-To zrobimy to co będą chciały -powiedział chyba najbardziej poważnie jak tylko się dało.

-A jak będą chciały żebyś mnie pocałował? 

-To to zrobię -powiedział uśmiechając się. 

-Ale, jeżeli to nie będzie wyglądało wiarygodnie? I one się zorientują, że kłamiemy?

-Nie zorientują się -powiedział i usiadł na ławce po czym pociągnął mnie w dół, na skutek czego wylądowałam na jego kolanach. Zaraz po tym wybuchliśmy śmiechem. 

-A co, jeżeli dyrektorka to powie nauczycielom, i wezmą mnie za puszczalską? 

-Nie wezmą. Gdybyś była puszczalska pieprzyła byś się ze mną w tej chwili. 

-To fakt. Ej, ale pamiętasz tę sukę Jade? 

-Ta, pamiętam. Bo co?

-Jej ojciec czy matka jest zastępcą dyrektora. Gdy ta suka się o tym dowie, powie to swojemu ojcu czy Bóg wie komu. I wtedy on może zadzwonić do moich i Twoich rodziców. 

-Nie, na pewno tego nie zrobi. 

-Mike, ona mnie dręczy od dawna, zrobi wszystko, żebym była uziemiona. Tym bardziej, że gdy wczoraj gadałam z Twoim kuzynem, trochę ją wkurzyłam. 

-Co jej powiedziałaś? -zapytał Mike. 

-Nazwałam ją dziwką, czy coś takiego. Powiedziała, że Ash jest moim sponsorem, a ja powiedziałam, że nie a ona "szybko owinę go sobie wokół palca" ja się wkurzyłam i ją nazwałam dziwką -powiedziałam wszystko na jednym wdechu, co nieźle rozbawiło mojego "chłopaka".

-Nie chcę nic mówić, ale byłaś zazdrosna, Alison.

-Coo, kiedy niby? -zapytałam, i obróciłam głowę w jego stronę. 

-Gdy rozmawiałaś z Jade. Odpowiedziałaś na jej zaczepkę, która dotyczyła Ash'a. Gdybyś nie była zazdrosna, nie odpowiedziała byś -Mój przyjaciel, miał rację. Miał cholerną rację. Jestem zazdrosna. Jezu. Co się ze mną dzieję. 

-On mi powiedział, że woli mnie od tej dziwki Jade -powiedziałam, a Mike oparł głowę o moje ramię. 

-Kochana, wkopałaś się na całego -powiedział, patrząc na zegarek -Chodź, za dziesięć minut musimy być u dyrektorki. 

-Okay -powiedziałam wstając, a Mike chwycił mnie za rękę -Ej, co powiemy dziewczynom, gdy się zapytają gdzie byłyśmy?  Chyba nie powiemy "Pieprzyliśmy się, dlaczego pytacie?" -powiedziałam, a Michael zaczął się śmiać. 

-Powiemy, że musieliśmy coś załatwić -powiedział uśmiechając się. 

-Może im powiemy, że to dla żartów?

-Okay, ale tylko Belli i Arianie -powiedział po czym oboje przyspieszyliśmy, a ja znowu dałam mu buziaka w policzek -Za co to było? -zapytał uśmiechając się od ucha do ucha. 

-Za to, że mi pomagasz -powiedziałam uśmiechając się. Nim się zorientowałam, już byliśmy na boisku szkolnym. Każdy uczeń się na Nas patrzył. Po chwili usłyszeliśmy głos dobiegający z głośników "Alison Gren i Michael Robin's, proszeni do gabinetu Dyrektora" Wymieniliśmy ze sobą tylko uśmiechy i poszliśmy w stronę gabinetu. Zorientowałam się, że ktoś się na mnie patrzy, obróciłam głowę i spostrzegłam palące a za razem wkurzone  spojrzenie Ashton'a. Nieźle się wkurzył. 


**W gabinecie**


  -Co ma znaczyć  spóźnienie Was obu? -zapytała Pani Dyrektor mierząc mnie i Michael'a -To jest Wasz pierwszy i mam nadzieję ostatni wybryk, dlatego nie zamierzam dzwonić do rodziców. Tylko powiedzcie mi, co się stało, że się spóźniliście?

-Jest Pani pewna, że chcę Pani wiedzieć? -zapytał Mike, a Dyrektorka spojrzała na nasze splecione palce. 

-Domyślam się, że ze sobą yhmyhm -odpowiedziała Pani Dyrektor. 

-Dobra Pani jest w zgadywankach!  -powiedział Mike uśmiechając się. 

-Już nie chcę Was dalej słuchać, możecie odejść -powiedziała i wskazała nam drzwi. Gdy wyszliśmy, od razu zaczęliśmy się  śmiać jak nienormalni. 

-Mówiłem Ci, że się zawstydzi i nie zadzwoni do rodziców? -powiedział szczęśliwy Mike. A ja przytaknęłam. 

- Idź już na boisko i wytłumacz wszystko dziewczyną, a ja pójdę do łazienki, okay? -powiedziałam uśmiechając się, on tylko przytaknął po czym mi pomachał i odszedł. Wolnym krokiem zaczęłam iść w stronę łazienki, gdy już miałam otworzyć drzwi, poczułam, że ktoś mnie wciągnął do kantorka woźnego. 

______________________

Hej, kochani. Przychodzę do Was z piątym rozdziałem! c; Mam nadzieję, że Wam się podoba. 

Dziękuję Wam, za komentarze pod ostatnim postem. Dzięki Wam, wiem, że opłaca mi się pisać ten fanfiction c: Rozdział jest długi, ponieważ chcę Wam podziękować za te komentarze (: 

Rozdział szósty pojawi się prawdopodobnie jutro, jeżeli pod tym rozdziałem będą 3 komentarze. 


                  3 komentarze - następny rozdział  











wtorek, 5 sierpnia 2014

Ważne!

Hej kochani! 

Niedawno dodałam rozdział czwarty. I znowu nie doczekałam się komentarzy. Ja nie wiem czy Wam się nie chce, czy po prostu Wam się nie podobał ten rozdział. Bo, dajecie +1 ale i tak nie komentujecie. Naprawdę, nie wiem co muszę zrobić, żebyście komentowali :/ 

Chciałam dodać dzisiaj lub jutro rozdział, ale nie wiem czy mi się opłaca, skoro nie mam pewności, że ktokolwiek to czyta. Tak więc, jeżeli naprawdę lubicie czytać tego bloga, proszę komentujcie. To na serio motywuję, bo wtedy amator (czyli ja) wie, że ktoś to czyta.  Dla Was napisanie takiego komentarza zajmuję może dwie minuty, a dla mnie to motywacja i wsparcie! Proszę, o te komentarze, cokolwieek. 

PIĘĆ KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ C: 

Kocham Was! <3 font="">

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 4

-To gdzie jest ten Jai? -zapytałam

-Chyba skończył lekcje -odpowiedziała wzruszając ramionami. 

-A Ty? Z tego co wiem też już powinnaś iść do domu -Bella zapytała podejrzliwie. 

-Przecież już idę, nie widzisz, że mam torbę przy sobie? -zaśmiała się Ariana, a gdy zorientowała się, że nikt oprócz niej się nie śmieje, spoważniała po czym odpowiedziała -Zaraz, zaraz. Czy Wy uważacie, że idę na randkę z Jai'em? 

-Nie, skądże -odpowiedziałam sarkastycznie. 

-Dobra. Ja idę do domu, paa wredne małpy -powiedziała, a my tylko się uśmiechnęłyśmy i poszłyśmy w stronę klasy. 

                                                   ***Godzinę później***

Gdy lekcja się skończyła, razem z Bellą udałyśmy się na parking. 

-Podwiozę Cię do domu -oznajmiła moja przyjaciółka.

-Dziękuję, jesteś prze kochana! 

-Oj nie ma sprawy! Czego się nie robi dla przyjaciół -powiedziała, a ja już wiedziałam co się kryje za tą jej "dobrocią"

-Czy Ty chcesz mnie pilnować? -zapytałam kładąc ręce na piersi. 

-Dlaczego miała bym to robić? 

-Ponieważ chcesz dopilnować, abym nie spotkała się z Ashton'em, mam rację? - zapytałam 

-Dobra. Przejrzałaś mój plan. Ale ja to robię z troski o Ciebie! Nie chcę aby ten dupek Cię zranił. 

-Bella, nie znasz go, nic o nim nie wiesz, więc dlaczego go oceniasz? 

-Alison, Ty podobnie jak i ja nic o nim nie wiemy. 

-Więc obie nie powinnyśmy go oceniać -nim się obejrzałam, już byłyśmy pod moim domem -Dzięki za podwózkę, pa -powiedziałam i zamknęłam  drzwi ignorując słowa przyjaciółki, których nawet nie zdążyłam usłyszeć. I dobrze. Nie będę jej słuchać. I tak pewnie nie miała by nic sensownego do powiedzenia. Szybko podeszłam do drzwi, i ku mojemu zdziwieniu były otwarte. Powoli weszłam  do domu i spostrzegłam kilka bagaży. Przeszłam przez korytarz, i spostrzegłam mojego ojca siedzącego na kanapie w dresie. 

-Co Ty tutaj robisz? -zapytałam 

-Przyleciałem do żony i córki -odpowiedział uśmiechając się.

-Fajnie -powiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz. Skoro on tutaj przyjechał, to albo go zwolnili, albo w końcu zmądrzał. Hmm, zdecydowanie wybieram opcje numer jeden. No bo  po co miał by wracać? Miał tam wszystko. Postanowiłam, że pójdę do łazienki się wykąpać. 

                                                          **dwadzieścia minut później**

Wyszłam z łazienki, kierując się prosto do pokoju. Sięgnęłam po telefon i spostrzegłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od Belli. Postanowiłam, że to zignoruję i położę się spać, ponieważ mam dość tego dnia. Nawet nie zdążyłam obrócić się na drugi bok, gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Sięgnęłam po niego ręką i zauważyłam, że tym razem dzwoni do mnie Ariana, więc postanowiłam odebrać. 

-Hej -powiedziała Ari

-Hej -odpowiedziałam ziewając 

-Obudziłam Cię? 

-Ariana, po prostu przejdź do rzeczy, okay? - powiedziałam uśmiechając się sama  do siebie. 

-Okay, okay. A więc, gdy szłam sobie spokojnie do domu, nagle ktoś mnie pociągnął za ramię, dlatego też odwróciłam się w jego stronę. 

-No i? Co dalej? 

-Odwróciłam się spostrzegłam brata Jai'a - Ashton'a. Zapytał się mnie, czy Cię widziałam. Odpowiedziałam, że nie i dlaczego go to interesuję. Odpowiedział, że ma do Ciebie jakąś sprawę, czy coś. 

- Jaką sprawę? Nie powiedział Ci? 

-Nie, nic nie mówił, od razu sobie poszedł gdy mu powiedziałam, nie odpowiedziałam. Przez niego mam lekkiego siniaka! -powiedziała oburzona. Daję sobie łeb obciąć, że właśnie potarła bolące miejsce. 

-Ciekawa jestem co ten debil ode mnie chcę -odpowiedziałam, a Ariana powiedziała krótkie "Dobranoc" i się rozłączyła. A ja niedługo po tym zasnęłam. 

___________________________________________________
A więc! Mamy rozdział czwarty! Wiem, że długo czekaliście, za to Was bardzo przepraszam.. 

Dziękuję Wam, za te parę miłych i kochanych komentarzy! Mam nadzieję, że Wam się podoba ten rozdział :) 

PS proszę o te komentarze :) 


























Rozdział 3

                                       *Perspektywa Alison* 

Jeszcze jedna lekcja, i do domu. Wreszcie. Teraz mam angielski razem z Arianą. W tej chwili, siedzę sama na matematyce. Tak wiem, zazdrościcie mi (y) Ale cieszę się faktem, że za dziesięć minut dzwonek, co oznacza, że jest przerwa na lunch. Ale i tak nie mam zamiaru nic jeść. Nie, nie jestem anorektyczką czy czegoś w tym stylu. Po prostu nie mam ochoty nic jeść, przynajmniej dzisiaj. Pewnie się dziwicie dlaczego nic nie robię na matmie. Otóż, Pan od matematyki wyszedł jakieś piętnaście minut temu, więc przyszła do Nas jakaś Pani nas popilnować. Nie wiem czemu po prostu Nas nie wypuszczą na przerwę, byłoby lepiej dla mojej klasy i dla tej Pani.  Jak rozejrzałam się po klasie, spostrzegłam, że każdy uczeń ma skupiony wzrok na telefonie, oczywiście oprócz mnie. Ja jako jedyna wpatrywałam się w zegar czekając aż będzie dzwonek. Gdy zadzwonił dzwonek, dość szybko wyszłam z klasy kierując się na boisko,  gdzie już pewnie na mnie czekają moi przyjaciele. Nagle zauważyłam Belle która biegła w moim kierunku, przyznam to trochę śmiesznie wyglądało. 

-Alison! -krzyknęła Bella

-Co? 

-Przystojniaczek Cię szuka -powiedziała, biorąc głęboki wdech.

-Jaki przystojniaczek? 

-Jesu, czy Tobie trzeba wszystko dokładnie tłumaczyć? -powiedziała, a ja kiwnęłam głową -Szuka Cię Ashton. Mam Ci przeliterować, żebyś zrozumiała? -zapytała, a ja zaniemówiłam. Od razu przypomniał mi się pocałunek z Ashton'em. Założę się, że jestem czerwona -Coś nie tak? 

-On mnie pocałował.

-Co zrobił?! -zapytała moja przyjaciółka. Chwila, chwila, czy ona się wkurzyła? Wow, co jeszcze mnie dziś  zdziwi. 

-Pocałował mnie kuzyn Michael'a - Ashton. Czegoś jeszcze nie zrozumiałaś? 

-Co za drań! To był Twój pierwszy pocałunek, powinien być wyjątkowy! 

- A może dla mnie był wyjątkowy? 

-Kochanie, znacie się mniej niż jeden dzień i już się całujecie? Serio? Skarbie, chyba Cię słonko przygrzało -powiedziała przykładając dłoń do mojego czoła. 

-To on mnie pocałował Bella! Ile razy mam mówić. Po za tym, lubię go. Wydaję się, że jest naprawdę uroczy. 

-Rób co chcesz, ale wydaję mi się, że to kobieciarz. A Ty dajesz mu się owinąć wokół palca. 

-Bella, pierwszy raz w życiu podoba mi się jakiś chłopak, a Ty zachowujesz się tak jakbyś była zazdrosna. Przecież ja się z nim nie żenię. On tylko mnie pocałował, tak? Nic więcej. 

-Zobaczymy za trzy miesiące. A teraz chodźmy na lunch. Jestem strasznie głodna -powiedziała Bella totalnie zmieniając temat. 

-Jejku nie spiesz się tak -powiedziałam gdy już byliśmy na boisku. 

-Chodź, na pewno już czeka na Ciebie Twój "uroczy" książę z bajki -powiedziała i pokazała mi język a ja wywróciłam oczami -Wiesz może gdzie jest Ariana? 

-Nie, dlaczego pytasz? 

-Ponieważ nigdzie jej nie widzę, a ona miała lekcje razem z Jai'em, a jak wiadomo, Ariana jest nim zauroczona. Nie wiadomo co jej wpadnie do głowy. 

-Nie przesadzaj, Ariana nie jest puszczalska.

-Wiem, ale on wydaję się podejrzany. 

-Daj spokój. To samo powiedziałaś o Ashton'ie. Powiedziałaś tak tylko dlatego, że są wytatuowani i mają  kolczyki. 

-Dobra, skończmy ten temat, okay? 

-Dobra. Chodźmy teraz poszukać Ariany -powiedziałam ciągnąć ją w stronę boiska. 

-Widzisz? Mówiłam, że już ją sobie owinął wokół palca -powiedziała wskazując na Arianę i Jai'a. Z tego co zauważyłam, oboje byli na maksa uśmiechnięci. Uroczo. 

-Nie widzisz, że są szczęśliwi? Ariana nigdy nie była tak uśmiechnięta.

-Znają się kilka godzin, nic o sobie nie wiedzą -powiedziała i uśmiechnęła się zwycięsko. 

-To może miłość od pierwszego wejrzenia? 

-W co Ty wierzysz -powiedziała robiąc face palm. 

-Dobra, skończmy to. 

-Wreszcie! Podejdźmy do nich -powiedziała chwytając mnie za rękę- A tak w ogóle Twój kochaś mówił, że jesteś jego czy coś. Przynajmniej tak mi powiedziała taka Emily. 

-Aha? Fajnie -powiedziałam udając, że wcale mnie to nie rusza. 

-Wcale Cię to nie zdziwiło? 

-Nie? Już to sama załatwię, nie martw się -odpowiedziałam, a Bella tylko wzruszyła  ramionami. Po chwili Ariana podeszła do nas. 

-Hej kociaki - powiedziała słodko się uśmiechając. 

-Heeej Ari -powiedziałyśmy razem z Bellą. 

-Nie zgadniesz co -powiedziała Bella, a ja zorientowałam się co chcę jej powiedzieć. 

-No, co. 

-Twój kochaneczek - Jai, ma brata bliźniaka. 

-Taa, wiem. Coś wspominał. I co w związku z tym? -zapytała Ariana. 

-Ma na imię Ash, i pocałował Alison -powiedziała Bella, a Ariana raz patrzyła się na mnie, raz na Belle. Nie wspomnę już o tym, że prawie oczy jej wyszły z orbit. 

-Dlaczego pocałował Cię chłopak którego nawet nie znasz? - zapytała, całkiem spokojnie Ariana. Jestem dosyć zdziwiona, że nie krzyczała. Ariana ma taki zwyczaj, że gdy nam coś zrobi jakiś chłopak, którego nie znamy, zaczyna krzyczeć. A dzisiaj? Nic. 

-Nie wiem. Gdy coś mówiłam, zwyczajnie się obrócił i  mnie pocałował -powiedziałam wzruszając ramionami. 

-Dlaczego go nie odepchnęłaś? -zapytała zdziwiona Ariana.

-Ponieważ mnie  zamroziło. Jedna cząstka mnie chciała go odepchnąć a druga nie chciała nic zrobić. 

-Dobra, nic już nie zrobimy. Czasu nie cofniemy -powiedziała Ariana uśmiechając się. 

-Powiem Ci jeszcze, że ten Ashton mówił do kogoś, że Alison należy do niego. 

-Alison, wpadłaś -powiedziała Ariana i poklepała mnie po plecach. 

-A jak z Twoim księciem z bajki, Jai'em? -zapytałam. 

-Jejku, nie mogę już z Nim rozmawiać? Rozmawiamy o projekcie, który musimy zrobić razem, okay? 

-Okay, okay, Ari nie unoś się tak, bo polecisz za wysoko kochana! -powiedziała Bella chwytając Arianę za ramię. A ta się uśmiechnęła 

 

______________________
Hej, przepraszam, że rozdział dodałam dopiero terazale nie miałam zbytnio czasu. 
PS mam nadziję, że rozdział się podobaa! 
I proszę o komentarze :)