wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 16

                                  **Perspektywa Mike'ya**

Pierwszą rzeczą, jaką wykonałem po powrocie do domu, było zobaczenie czy mój młodszy kuzyn siedzi u siebie, czy też włóczy się gdzieś po nocy. Zależy mi, żeby z nim jak najprędzej porozmawiać. W porównaniu do Jai'a jest nieodpowiedzialny. Najpierw działa, potem myśli. Wchodząc przez próg, zauważyłem Asha siedzącego na sofie i oglądającego jakieś gówna w telewizji.Zapewne z balu wyszedł kilka godzin przede mną, nigdy nie przepadał za tego rodzaju imprezami.

-Jai jeszcze nie wrócił? -spytał odwracając głowę w moją stronę

-Nie, pojechał odwieść Arianę -odparłem w drodze do kuchni, chłopak parsknął

-Odwieść? Nie gadaj, że w to wierzysz -zaśmiał się 

-A niby czemu mam w to nie wierzyć? 

-Bo bądźmy szczerzy, prędzej czy później się z nią prześpi, może to dziać się nawet w tej chwili -stwierdził  z u uśmieszkiem na ustach. 

-Kuzynie, otóż uświadomię Cię, że Jai w przeciwieństwie do Ciebie, ma mózg i wie kiedy ma nad sobą panować i nad swoimi potrzebami -przyznałem, a mojemu szanownemu kuzynowi mina zrzedła.

-Gdybym nie umiał nad sobą panować, Twoja przyjaciółka od dawna nie byłaby dziewicą. 

-Nie zrobiłeś jej nic, ponieważ wiesz, że ona nie da sobą pomiatać i nie dasz rady owinąć ją sobie wokół małego palca i to Cię cholernie wkurwia i sprawia, że Cię do niej ciągnie, a to, że jej pragniesz niszczy Cię od środka -powiedziałem, a ten od razu znalazł się twarzą w twarz ze mną. 

-Nie zdajesz sobie sprawy co mówisz, nie pragnę tej małej suki -syknął 

-Winny zawsze się tłumaczy. Przestań w końcu kłamać i przyznaj się, że od początku Ci na niej zależy. Nie potrafiłbyś jej nic zrobić 

-Przestań mnie prowokować -powiedział odchodząc kilka metrów ode mnie. Postanowiłem sprawdzić to co chciałem. 

-A Ty w końcu przestań udawać takiego bezuczuciowego sukinsyna -powiedziałem, a po chwili kontynuowałem -Och, a może wróciłeś do Sydney, żeby znaleźć miłość? A może odszukać? Cóż było celem Twojego powrotu? -zapytałem, siadając na sofie i unosząc brwi. Zauważyłem, że mój plan  powoli wchodził w grę. 

-Czego Ty kurwa chcesz? -odpowiedział

-Prawdy, chcę wiedzieć dlaczego tu wróciłeś po tylu latach. 

-Dowiesz się wkrótce -odrzekł i gdy właśnie chciał iść na górę, powiedziałem coś, co sprawiło, że osiągnąłem to co chciałem. 

-A słyszałeś, że Alison bawiła się z tym, jak mu tam...Stefanem Salvatore? Podobno zaprosił ją na randkę, kto by pomyślał. Dawno go nie widziałem, kiedy to było ostatnio? Ano tak, gdy jeszcze byłeś zakochany i nie udawałeś dupka. Kope lat -powiedziałem, a chłopak od razu podszedł bardzo szybko, chwycił mnie za koszulę i przycisnął do drzwi. 

-Jeszcze raz usłyszę, że wspominasz o tym, co było kiedyś, to nie ręczę za siebie

-Nono, stara bestia wróciła. A myślałem, że nie używasz tego z czym się urodziłeś. No wiesz, od tamtej nocy, kiedy -nie zdążyłem dokończyć, ponieważ chłopak spojrzał na mnie demonicznym wzrokiem i uniósł mnie nad ziemie, wciąż przyciskając do ściany. 

-Nie zrozumiałeś tego co do Ciebie powiedziałem? 

-Zrozumiałem -odparłem, a chłopak puścił mnie na podłogę, przez co spadłem na dupsko. Idiota -Ale pamiętaj też kim ja jestem, to że teraz nic Ci nie zrobię, nie znaczy, że nie zrobię niczego później

-Taa, dzięki za ostrzeżenie -powiedział siadając i wystawiając kciuk w górę. Nagle usłyszałem otwierające się drzwi. Jai wszedł do środka z uśmiechem na twarzy, a gdy spojrzał na nasze, hmm..skwaszone z jego ust padło krótkie:

-Co się stało? 

-Skoro jesteśmy już wszyscy trzej -powiedziałem i kazałem mu usiąść, posłusznie to zrobił -Więc, nie wiem czy wiecie, ale w lesie dzisiaj niedaleko szkoły, został ktoś zamordowany. Morderstwo w Sydney, mieście, gdzie od ponad kilkunastu lat nic takiego nie miało miejsca, a przynajmniej morderstwa w lesie. Nie wiem dokładnie jak została zamordowana ofiara, ale sam fakt, że coś takiego miało miejsce. 

-Do czego dążysz? -zapytał Jai

-Przejeżdżając tamtędy, pierwsza osoba jaka przyszła mi na myśl to -chciałem dokończyć sam, ale mądrzejszy bliźniak mnie wyprzedził. 

-Ash -skończył i spojrzał na swojego brata z lekkim szokiem i zdziwieniem

-Was już do reszty popierdoliło? To, że Ty mnie podejrzewasz to mnie w ogóle nie dziwi, zawsze brałeś mnie za tego najgorszego, ale Ty Jai?  Rodzony brat bliźniak podejrzewa mnie o morderstwo? 

-Nie, nie. Ashton, nic nie potwierdziłem. Nawet nie mam zamiaru, wiem, że się zmieniłeś i nie zrobiłbyś takiego czegoś -odrzekł Jai, klepiąc bliźniaka po ramieniu.

-Więc skoro nie Ty, to kto? To musi być ktoś nowy, ktoś kto nie mieszkał wcześniej w Sydney -zacząłem się zastanawiać, gdy Ash wstał 

-Nie wiem, to nie byłem ja. A w detektywa bawić się nie będę, przynajmniej nie w tej sprawie -powiedział i poszedł do swojego pokoju. 

-Mike, nie możesz robić z mojego brata jakiegoś potwora którym nie jest. Nie mieszaj przeszłości z teraźniejszością, bo to do niczego Cię nie zaprowadzi. Wiem, że chcesz chronić Alison, ale doskonale wiesz, że on jej nie skrzywdzi. Zmienił się, a Ty musisz w końcu to dostrzec. 

Może Jai ma rację, może naprawdę przesadzam i nie potrafię zapomnieć o przeszłości? Czas zacząć widzieć w nim dobro, bo to w końcu moja rodzina, moja krew. Nie mogę go odtrącać ze względu na troskę o przyjaciółkę. Mam nadzieję, że Jai ma rację i nie myli się co do planów Ash'a.

-Masz rację, przepraszam Cię za to, ale ja się po prostu martwię. Nie chcę, żeby ktokolwiek zrobił coś moim przyjaciołom. Dobra, zmieńmy temat! Jak bawiłeś się z Arianą?

-Co mam Ci powiedzieć? Tak jak zawsze w jej towarzystwie. Nie wiem co jest w niej takiego niezwykłego, ale potrafi przyciągnąć człowieka do siebie, nawet gdy się tego nie chcę. Nigdy nie chciałem tak się czuć przez kobietę, ale przy niej tracę głowę -mówiąc to patrzył w ziemię, jakby się zawstydził, tak to dobre słowo. 

-Nie wierzę, ja po prostu kurwa nie wierzę! Jai Thorn stracił głowę dla słodkiej brunetki! Jeszcze trochę, a będę słyszał Wasze słodkie rozmowy: Nie, nie to Ty się rozłącz! -pisnąłem udając swoją przyjaciółkę, śmiejąc się przy tym. 

-Spierdalaj Mike -zaśmiał się i wystawił środkowy palec w moją stronę, po czym poszedł w stronę schodów. 




Od razu po tym, wyszedłem na dwór by zapalić. Tak, palę. Ale tylko czasami, gdy jestem zdenerwowany. Czy jestem w tej chwili? Może trochę, ale to tylko przez to morderstwo. Może faktycznie wszystko przeżywam, ale nie mogę znieść tego, że w mieście gdzie mieszkam od długiego czasu zamordowano człowieka. Jutro, a właściwie dzisiaj postaram się dowiedzieć co się dokładnie stało. Jestem wścibski, wiem. Teoretycznie powinienem siedzieć cicho, nie zwracać na siebie żadnej uwagi, lecz moja chora troskliwość o bliskich jest silniejsza ode mnie. Czasami to bywa uciążliwe, ale da się z tym jakoś żyć, a to najważniejsze.

Wdychając świeże powietrze, poczułem, że ktoś stoi kilka metrów za mną. Powoli odwróciłem głowę. Ujrzałem rodzeństwo, przez które mój świat legł w gruzach kilkanaście lat temu. Ujrzałem braci Salvatore. Od razu pożałowałem tego, że zachciało mi się fajki. Mężczyźni spojrzeli na mnie z uśmiechem, co nie w ogóle nie zdziwiło. Cóż, kiedyś byliśmy naprawdę dobrymi kumplami, jednak nasza relacja legła w gruzach równie dawno. ani ten, ani ten nie jest wart niczyjego zaufania, ale przez to jak wyglądają, nie jedna kobieta pada im w ramiona, czego  żałuję po kilku miesiącach. Niestety w sidła jednego wpadła moja przyjaciółka. Nie przejmowałem się tym, bo nie wiedziałem, że wrócił Devon. Wcześniej nie wspomniałem o ich imionach, otóż Stefan i Devon Salvatore. Gdy są we dwójkę, to nie wróży nic dobrego, natomiast w pojedynkę nikomu nie zaszkodzą, jednak nie mogę pozwolić aby Alison się z nim spotkała. Właśnie w tym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że Ashton nie jest taki zły i nie jest zagrożeniem dla nikogo.

________________________

Hejka! :D 

Przedstawiam Wam rozdział 16! Mam ogromną nadzieję, ze Wam się podoba i nie zawiedliście się ponieważ jest w całości z perspektywy Michael'a . Stwierdziłam, że skoro podoba Wam się  postać Ash'a to przedstawię Wam co robi, gdy nie jest z Ali.

Chciałam również odpowiedzieć na dość dziwne komentarze pod ostatnim rozdziałem. 

Otóż, nie robię z Ash'a "spitego gangstera" . Już w bohaterach wspomniałam, że postać Ash'a jest ogromnym przeciwieństwem  Jai'a! ;)

Nie mam zamiaru również robić jakiegoś gangu, czy coś! Broń Boże. ;) 

Mam nadzieję, z rozwiałam Wasze wątpliwości i noo, zapraszam do komentowania i do napisania kochani!

Przypominam również, że pojawił się rozdział 6 na Messer (klik)

                       8 komentarzy -następny rozdział!

9 komentarzy:

  1. W sume chodziło o to, że jak się to czyta , to myśli się o Luke`u , a on taki nie jest. To nie miało źle zabrzmieć,no ale sorry za nieporozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super i jeszcze ten koniec... CUDO!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że z tym ,,wampirem`` jest coś nie tak xd

    OdpowiedzUsuń
  4. fajna perspektywa ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodaj szybciej, proszę ;((

    OdpowiedzUsuń
  6. A Mike jest zazdrosny??

    OdpowiedzUsuń
  7. rozkręca się akcja ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy dodasz -.-?

    OdpowiedzUsuń