Rozdział 11
Obudziły mnie otwierające się drzwi. Jak się okazało Mike'ya nie było. Co oznacza, że poszedł albo do kuchni albo do łazienki. Zdecydowanie wybieram opcję numer jeden. Podejrzewam, że jest dopiero czwarta rano, albo coś koło tego, więc postanowiłam, że pójdę spać. Tak. To najlepsza decyzja jaką podjęłam w tym tygodniu.
*Perspektywa Michael'a*
Usłyszałem zamykające się drzwi na dole. Więc postanowiłem to sprawdzić, od razu zahaczając o kuchnię. Wolnym i zaspanym krokiem ruszyłem na dół by zobaczyć co tak, hałasuję. Po cichu wszedłem do salonu, rozglądając się. Spostrzegłem, że drzwi od tarasu są otwarte. Szybko wyszedłem na zewnątrz. To co zauważyłem ani trochę mnie nie zszokowało.
-Ashton, co Ty tu robisz?! -krzyknąłem najciszej jak mogłem. Kuzyn tylko się głupkowato uśmiechnął po czym zaczął;
-Co ja tutaj robię? Nic co powinno Cię interesować, drogi kuzynie -syknął
-Ash. Daj jej spokój. Nie rozumiesz, że ona Cię nie chcę? Nie wiem czy Ty nie możesz tego pojąć, że Alison nie jest łatwa i nie da Ci się okręcić wokół palca, czy jesteś za bardzo napalony.
-A ja nie wiem czy jesteś zazdrosny czy też zazdrosny -powiedział wywracając oczami.
-Ja zazdrosny? Chyba raczej zmartwiony -powiedziałem a Ash zaśmiał się, co zirytowało.
-Zmartwiony? Niby dlaczego? -zapytał i udawał, że nie wie o czym mówię.
-Ash. Znam Cię lepiej niż Ci się wydaję. Wiem, że chcesz dziewczynę tylko do zabawy, do niczego innego. Chcesz ją w sobie rozkochać, wykorzystać i rzucić.
-Mike, robisz ze mnie jakiegoś potwora, którym wcale nie jestem - Jesteś i to dosłownie -pomyślałem.
-Ashton. Oboje wiemy, że jesteś -powiedziałem kręcąc głową.
-A nie pomyślałeś, że może chcę od niej czegoś innego? -powiedział z chytrym uśmieszkiem -Czegoś cenniejszego. Cenniejszego od cnoty.
-Cokolwiek to jest, odpuść to sobie -powiedziałem i zamknąłem za sobą drzwi. Od tego wszystkiego aż odechciało mi się pić, więc skierowałem się prosto do pokoju, gdzie spały moje przyjaciółki. Położyłem się i...zasnąłem.
*Osiem godzin później*
Od ponad godziny chodzimy po centrum handlowym? Dlaczego? Ponieważ za jakieś dwa tygodnie odbędzie się bal przebierańców. Każdy musi się za coś przebrać. Więc razem z Arianą i Bellą szukamy różnych stroi. A Mike? Szuka jakiegoś garniaka czy coś. Pewnie się dziwicie, dlaczego szukamy sukienek tak wcześnie. Otóż, znając życie gdybyśmy wzięły się za to tydzień przed, jak znam życie nie byłoby żadnych ładnych sukienek. Zawsze tak jest. Bella już zdążyła kupić piękną sukienkę. My z Arianą zawsze mamy największy problem, jeżeli chodzi o ten bal. Najgorzej jest z postacią. Wiem, że Ariana chcę odtworzyć jakąś postać z Gwiezdnych Wojen, a Bella jakąś księżniczkę.
-Alison, za co się przebierasz? -zapytała Bella oglądając po kolei sukienki.
-Sama nie wiem -powiedziałam wzdychając, jednocześnie siadając na kolanach Mike'a, ponieważ nigdzie nie było już miejsc.
-Mam coś dla Ciebie -powiedziała Ariana i wyciągnęła w moją stronę piękną sukienkę.
-Jest piękna, lecz muszę się przebrać za jakąś postać -powiedziałam a Ariana uśmiechnęła się.
-Wymyśliłam Ci już za kogo się przebierzesz -powiedziała Bella.
-Aż z ciekawości umieram -powiedziałam sarkastycznie, na co przyjaciółka mnie zmierzyła.
-Przebierzesz się za wampira! -krzyknęła podekscytowana, przez co zwróciła na siebie zdecydowanie większą uwagę -Patrz. Do tej kiecki kupimy Ci jakieś czarne szpilki, czerwoną pomadkę i oczywiście kły -powiedziała i uśmiechnęła się dumnie.
-Niechętnie to mówię, ale zgadzam się z Bellą. Powinnaś przebrać się za wampira -powiedział Mike uśmiechając się -A Ty co myślisz Ari? -zapytał Mike.
-Jestem za -powiedziała podając mi sukienkę -Kupuj ją -powiedziała uśmiechając się.
*Godzinę później*
-Ariana! Zdecyduj się wreszcie -powiedziała Bella -Jestem strasznie głodna!
-To idź z Michael'em po jakieś jedzenie, ja zostanę z Arianą i pomogę jej coś wybrać -powiedziałam wzruszając ramionami. Bella od razu kiwnęła głową i poszła razem z Mike'yem -Może pójdziemy do Victoria Secret? Na pewno coś znajdziesz.
-Okay -powiedziała i pociągnęła mnie w stronę wcześniej wspomnianego sklepu. Droga nie zajęła nam dużo czasu, ponieważ sklep był tuż za rokiem. Godnym krokiem ruszyłyśmy do środka. Od razu skierowałyśmy się w stronę jakiś sukienek. Ariana zaczęła po kolei zaczęła oglądać sukienki. Ja powtórzyłam jej czynność. Po chwili spostrzegłam, że moja przyjaciółka uśmiechnęła się pod nosem.
-Co? Masz coś? -zapytałam a ona pokręciła przecząco głową -To dlaczego się uśmiechasz? -zapytałam
-Tak jakoś -powiedziała i powtórzyła swoją czynność, co mnie trochę irytowało, więc odwróciłam się i zobaczyłam Jai'a uśmiechającego się do Ariany.
-Idź do niego -powiedziałam wywracając oczami. Ariana od razu zaczęła iść w stronę Jai'a. A ja szukałam dalej sukienki dla przyjaciółki. Nie wiem jaką ona chcę dokładnie, ale wiem, że ma być krótka i biała lub różowa z jakimiś brylancikami czy coś w tym stylu. Oby tu coś było, bo nie chcę mi się już łazić po tych sklepach. Z ciekawości odwróciłam się by zobaczyć co robią te gołąbeczki. Trzymali się za rękę i rozmawiali. Ooo urocze. Ale Ariana! Ja Ci sukienek szukać nie będę -powiedziałam w myślach. Oglądałam już ponad dwudziestą sukienkę w tym sklepie i nadal nie znalazłam nic podchodzącego pod ten "styl".Przeniosłam się o kilka wieszaków dalej. Rozglądałam się za jakimiś sukienkami w kolorze różowym lub białym. Rzuciła mi się w oczy jedna. Podchodziła trochę pod róż trochę pod biel. Chwyciłam sukienkę i podeszłam do tych gołąbeczek.
-Przepraszam, że Wam przeszkadzam, ale Ariana mam dla Ciebie sukienkę -powiedziałam uśmiechając się. Ariana przytuliła Jai'a i coś mu powiedziała na ucho, co wywołało i niego uśmiech. Po chwili już go nie było. Pociągnęłam przyjaciółkę w stronę przymierzalni i pokazałam jej sukienkę.
-Alison! Jesteś genialna! -powiedziała, podnosząc rękę i uśmiechając się.
-Oj wiem -powiedziałam i wepchnęłam ją do przymierzalni.
-Mogła byś mi jeszcze przynieść tę długą różową? -zapytała.
-Taa -powiedziałam i poszłam po sukienkę. Po chwili byłam już z powrotem. Podałam przyjaciółce sukienkę. Kilka minut później z przymierzalni wyszła moja przyjaciółka. Wyglądała zniewalająco -Bierzesz obie? -zapytałam i usiadłam na sofie przed przymierzalnią. Ona tylko kiwnęła głową uśmiechając się.
_______________________________________
Heej c: Rozdział jedenasty już jest! Mam nadzieję,że się podoba (:
Jak wiecie jutro jest pierwszy dzień szkoły... Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Mam nadzieję, że wkrótce. Kocham Was xx
5 komentarzy - następny rozdział c:
Jak zawsze świetny :) żałoba wywołana końcem wakacji :(
OdpowiedzUsuńExtra. Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Z niecierpliwością czekam na next'a :3
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award. Więcej informacji tutaj: http://depressed-lukebrooks-fanfiction.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńKocham <3 PISZ DALEJ /J
OdpowiedzUsuń