wtorek, 23 czerwca 2015
sobota, 13 czerwca 2015
Rozdział 15
Wybiła 23:00 a zabawa dopiero się rozkręcała. Teraz każdy na parkiecie, nikt nie podtrzymuje ścian, hmm, ja podtrzymuje bufet. Tak, wciąż nalewam ponczu. Gdyby mi za to płacili, nie narzekałabym, ale tego nie robią, a ja tracę na zabawie. Wiem, mówię troszkę egoistycznie, no ale chyba każdy wolałby tańczyć niż nalewać do plastikowych kubeczków owocowy napój. Chyba, że ktoś nie lubi tańczyć, to co innego.Co prawda, zaraz mnie ktoś ma zmienić, ale jak ta osoba się nie pojawi to dostanę chińskiej cieczki, czyt. pójdę do Pani która to organizowała i powiem, że moja zmiana już była i ma przyjść następna osoba. Albo znajdę Arianę czy coś. Z jednej strony stanie tu ma swoje plusy i minusy. Mogę stać i patrzeć się jak ludzie których nie lubię ośmieszają się bo mylą kroki w tańcu, co serio wygląda dość zabawnie. Przynajmniej obserwuję Arianę i jej kochasia. No co? Ostrożność przede wszystkim, nie wiadomo do czego ten gostek jest zdolny. Ona ostrzegała mnie przed Stefanem, więc czemu ja nie mam jej ostrzegać? No właśnie. Swoją drogą, gdzie jest Mike. Nie widziałam go przez, hmm...połowę imprezy. Dziwne..
-A Ty wciąż bawisz się w kelnereczką -usłyszałam za moimi plecami, co wywołało lekkie podskoczenie. Odwróciłam się i ujrzałam Stefana
-No, jak widać. Nie każdy ma tak dobrze, jak Ty -podałam mu ponczu, za co od razu podziękował
-Mam nadzieję, że tam nie naplułaś -zaśmiał się, a ja pokręciłam głową
-Gdybym Ci tam napluła musiałbyś poczuć się zaszczycony!
-Och,a to niby dlaczego?
-Ponieważ, mieć w ponczu ślinę wampirycznej księżniczki to zaszczyt -powiedziałam udając powagę
-Masz całkowitą rację
-No, ktoś musi -z naszej ciekawej rozmowy wyrwała mnie Bella
-Sorki, że Wam przeszkadzam czy coś, ale teraz ja mam tę przyjemność i będę nalewać ponczu-powiedziała, a ja odeszłam wraz z moim nowym 'kolegą'
-No widzisz, już masz spokój -zaśmiał się i usiedliśmy przy dawnym miejscu
-Nigdzie się nie ruszaj, muszę iść do toalety -powiedziałam i ruszyłam w stronę wcześniej wspomnianego miejsca
Wszędzie były obściskujące się pary. W sumie to nawet nie wiem czy te osoby były ze sobą w związku. Szczerze to wątpię. Chcąc nie patrzeć już na to wszystko, szybko weszłam do toalety i podeszłam do lustra. Poprawiłam włosy i makijaż (hehe). Jakoś muszę wyglądać, no nie?
Wychodząc z toalety poczułam mocne szarpnięcie, po chwili zobaczyłam twarz mojego napastnika. Hohoho, Ashton we własnej osobie, kogo ja się mogłam spodziewać.
-Czego chcesz -zapytałam i wyrwałam rękę z silnego uścisku.
-Grzeczniej -warknął
-Nie będziesz mi mówić co mam robić. Powtórzę jeszcze raz, co chcesz?
-Widzę, że nabrałaś pewności siebie. Uważaj, żeby ta pewność siebie nie wpakowała Cię w kłopoty
-To ma być groźba? -zapytałam mrużąc oczy
-Potraktuj to jak chcesz laleczko
-Mów czego chcesz -udałam, że nie słyszałam jego żałosnego komentarza dotyczącego mojej osoby.
-Żebyś przestała rozmawiać ze swoim koleżką -nie no, teraz przesadził.
-Jesteś na tyle głupi, że myślisz, że Cię posłucham? Och, zaskoczę Cię nie należę do lasek które możesz owinąć wokół palca. Zaskoczony? Słusznie! -powiedziałam i już chciałam odejść gdy ten już "trochę" wkurzony chwycił mnie za nadgarstek. Emocję poleciały górą dlatego dałam mu prosto w twarz. Spojrzał na mnie a jego oczy, stały się czerwono czarne. Przynajmniej odniosłam takie wrażenie. Uhh, alkohol buzuje mi w żyłach i w mózgu chyba też. Zaczęłam iść w stronę tłumu, gdy raczył coś powiedzieć.
-Dwa razy wytrąciłaś mnie z równowagi, módl się żeby nie doszło do trzeciego -zaśmiałam się i jedyne co powiedziałam to;
- Pierdol się
Od razu poszłam do Stefana, postanowiłam, że wrócę do domu. Nie chcę patrzeć na tego dziwaka Ash'a. Za bardzo mnie wkurzył.
-Przepraszam, że tak długo ale zagadałam się z kolegą -powiedziałam lekko uśmiechając się.
-Nic się nie stało, zacząłem się obawiać, że Cię coś wciągnęło -zaśmiał się lekko
-Chciałabym dłużej pogadać, czy coś ale jestem już troszkę zmęczona i muszę poszukać przyjaciół żeby pojechać do domu.
-Mogę Cię odwieść -zaproponował
-Dziękuję, ale nie skorzystam, bo i tak przyjaciółka u mnie nocuję, więc pojedziemy razem.
-Okay, ale jak nie znajdziesz przyjaciółki, to pamiętaj, że służę pomocą -uśmiechnął się i lekko poklepał mnie po ramieniu
-Zapamiętam -po chwili zauważyłam Belle i Michael' -Dobra, muszę lecieć, widzę moją przyjaciółkę. Miło było -powiedziałam patrząc na niego z góry
-Mnie również było miło. Odezwiesz się jeszcze? -zapytał z nadzieją w oczach
-Zastanowię się -powiedziałam lekko śmiejąc się. Wzięłam torebkę i zaczęłam iść w stronę dwójki przyjaciół -papa Stefanie Salvatore
-Do zobaczenia Alison -powiedział z powagą
Już się nie odwracałam, ale czułam jak się patrzył, nim się zorientowałam stałam obok Mike'ya i Belli.
-A Wy gdzie zniknęliście na całą imprezę? -zapytałam unosząc brwi i robiąc przenikliwe spojrzenie (przynajmniej tak mi się wydawało)
-Ja byłam z Zackiem na zewnątrz w kafejce -powiedziała unosząc ręce w geście obronnym
-Nono, a Ty Mike? Przyszliśmy wszyscy razem, a każdy był gdzie indziej. Mam nadzieję, że masz sensowny argument
-Byłem z kumplami z drużyny koszykówki, a Ty gdzie się podziewałaś? -zapytał i z pewnością "przenikliwe" spojrzenie wychodzi mu o wiele lepiej ode mnie.
-I tu i tam..
-Nie wierzę! -pisnęła Bells -poznałaś kogoś, jak ma na imię? Przystojny? Bogaty? -Odwróciłam się na chwilkę i zobaczyłam, że mój nowy kolega siedział przy stoliku z jakimiś kolegami. Zobaczył, że się patrzę i lekko się uśmiechnął.
-Widzisz tego faceta przebranego za Dracule? -zapytałam uśmiechając się?
-O Mój Boże! No, niezłego kochasia sobie załatwiłaś! -powiedziała klepiąc mnie po ramieniu. A Mike zaśmiał się i zrobił minę typu "kobiety"
-Ej, możemy już jechać? Jestem strasznie zmęczona, a i mam nadzieję, że będziecie mi dzisiaj towarzyszyć w nocy bo mam wolną chatę, a nie chcę być sama.
-Okay, zaraz jedziemy. Ja nie mogę dzisiaj -powiedział Mike, robiąc zrezygnowaną minę
-Ale ja mogę -powiedziała Bella, a ja odetchnęłam z ulgą -Ariana wraca z Jaidonem?
-Z tego co mi mówiła, to tak -powiedziałam i skierowałam się w stronę wyjścia wraz z tymi dwoma głupkami.
Wsiedliśmy do samochodu. Bella od razu zaczęła nawijać jaki to jej przystojniak jest cudowny.Zwróciłam uwagę na dość duży korek przed nami.
-Co się tam stało? -zapytałam wychylając się z otwartej szyby
-Z tego co widzę to chyba jakiś wypadek, ale brak potrzaskanych aut -powiedział Mike z dość zszokowaną miną
-Coś podejrzewasz? -zapytałam z lekkim przerażeniem
-Tak, morderstwo.
-Nie ma innej drogi? Nie chcę na to patrzeć -odparła z obrzydzeniem i lekkim przerażeniem Bella.
-Jest, ale przez las -odpowiedział krótko, Bells od razu powiedziała krótkie "to jednak zostańmy tu" i oparła głowę o szybę. A ja zaczęłam się zastanawiać co tu się stało i kto był na tyle okrutny, żeby zamordować jakąś zapewne niewinną osobę w tak cichym mieście. Tak, mieszkam tu tylko rok, ale odkąd tu przyjechałam, nie było żadnego morderstwa. Podejrzewam, że człowiek który to zrobił nie skończył na jednej ofierze i boję się, że będzie ich więcej..
________________________________
Hejka! Oto rozdział 15! Mam ogromną nadzieję, że Wam się spodoba :D Do napisania! :*
Przypominam, że jest rozdział na Messer! Serdecznie zapraszam! (klik)
7 komentarzy - następny rozdział!
poniedziałek, 8 czerwca 2015
Rozdział 14
Z sekundy na sekundę był bliżej mojego stolika, co przyznam, trochę mnie irytowało. Może i jest przystojny, ale co z tego skoro jest głupi jak większość ludzi z mojej jakże zajebistej szkoły. Urodą żadnej normalnej kobiety nie zdobędzie. Chociaż, bądźmy szczerzy są różne zboczenia i chyba każdy wie, że dziwny jest ten świat i ludzie są do wszystkiego zdolni.
Ku mojemu zaskoczeniu chłopak skręcił do toalety z jakąś utlenianą blondynką, pewnie na szybki numerek (hehe) ale co mnie to obchodzi, jego sprawa gdzie spermę zostawia. Nie lubię, że tak powiem jak facet puszcza się na lewo i prawo. Nie zrozumcie mnie źle czy coś, ale takie jest moje zdanie. W sumie to nie jestem w 100% pewna co on tam robi, no ale wygląda na kobieciarza dla którego tylko jedno się liczy, no zabijcie mnie jeśli się mylę. Nie no dobra, jednak chcę jeszcze pożyć, *tego nie było*. Ugh, przyszłam tu żeby spędzić miło czas, na razie idzie mi to marnie.Dobra, czas się wziąć w garść i iść zaszaleć!
Wstałam i ruszyłam w stronę parkietu, nie leciała tu dobra muzyka, nadająca się do tańca, no ale cóż, narzekać nie będę. W tłumie zauważyłam moje przyjaciółki które w przeciwieństwie do mnie- bawiły się wyśmienicie, miały z kim tańczyć i wyglądały olśniewająco. Nagle poczułam lekkie szturchnięcie w plecy, odwróciłam się i zobaczyłam przystojnego bruneta z zielonymi oczami i pięknym uśmiechem, przebranego za hmm, wampira?
-Muszę przyznać, masz ładny kostium -powiedział wyciągając dłoń w moją stronę - Jestem Stefan, miło mi
-Alison, mnie również. A za komplement serdecznie dziękuję -odpowiedziałam uśmiechając się
-Czy dałabyś mi tę przyjemność i zatańczyła byś? -w odpowiedzi skinęłam głową i podałam mu rękę -Chodzisz tu, do akademika?
-Tak, a Ty? Przedtem Cię tu nie widziałam -powiedziałam tak głośno jak potrafiłam
-Skończyłem studia, aktualnie pracuję -odpowiedział i sprawdzał moją reakcje na wiadomość, że jest ode mnie starszy, a ja pokiwałam głową.
-Nie wyglądasz na 22-latka -zaśmiałam się, na co on odpowiedział lekkim chichotem.
-No to ile mi dajesz?
-Nie wiem, tak z 18/19, ale z pewnością nie tyle co ja. Możesz potraktować to jako komplement -uśmiechnęłam się
-A Ty? Ile masz lat? -zapytał okręcając mnie w okół własnej osi
-Cóż, jestem o cztery lata młodsza od Ciebie, właściwie to jeszcze o pięć
-Jakieś plany masz, co zrobisz po akademiku? -zapytał z ciekawością w oczach, co było widać w jego zielono niebieskich tęczówkach.
-Na razie zajmuję się tym, co mam teraz -powiedziałam, a on skinął głową -A Ty? Powiedz coś o sobie
-Może pójdziemy usiąść? -zaproponował, a ja od razu się zgodziłam. Poszliśmy do dość cichego miejsca, żeby było jak rozmawiać. Usiadłam, a na przeciwko mnie usiadł Stefan -Więc? Co chcesz wiedzieć?
-Obojętnie, coś czego nie wiem, więc trochę Ci to zajmie -powiedziałam robiąc minę zwycięzcy
-Niech Ci będzie. Więc, przyjechałem do wuja, aktualnie mieszkam z nim. Moi rodzice dawno nie żyją, a brat jest nie warty wspomnienia. Często podróżuję, rzadko zostaję gdzieś na stałe. Tyle chyba Ci wystarczy, chyba, że chcesz napisać moją biografię -powiedział śmiejąc się
-Bez przesady, chociaż może kiedyś się skuszę. Kto wie, może zarobię fortunę na Twojej ciekawej historii - powiedziałam szczerząc się, na co zareagował znowu "chichocząc się"
-Przyznaj się ile drinków już wypiłaś?
-Dopiero jednego -powiedziałam lekko marszcząc brwi
-Och,to widzę, że masz niezłe poczucie humoru, już Cię lubię -powiedział pokazując idealnie proste zęby
-Znasz mnie zaledwie godzinę i już mnie lubisz? Chyba muszę być naprawdę cool, czuję się zaszczycona
-Słusznie. Przyszłaś tu sama czy z przyjaciółmi?
-Z przyjaciółmi. Wiesz co? W tej biografii, którą może kiedyś napiszę, wspomnę o tym, że pojawiłeś się w na balu przebierańców w stroju Draculi, jesteś za?
-Pewnie, napisz jeszcze, że postawiłem drinka pewnej uroczej brunetce -powiedział uśmiechając się
-I, że masz zamiar poprosić ją do tańca -odpowiedziałam, a on wstał i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Czy uczynisz mi ten zaszczyt już drugi raz tego jakże pięknego wieczoru i zatańczysz ze mną?
-Oczywiście Stefanie..?
-Salvatore -dokończył za mnie, a ja podałam mu rękę. Muzyka trochę zwolniła, trochę miałam wrażenie, jakby każdy patrzył na nas, a szczególnie 'DJ' i dlatego dał wolną muzykę, co było kochane z jego strony, o ile to jego sprawka. Zauważyłam,że Ash patrzy się w naszą stronę. Nie wiem czemu zdaję mi się, że on zna Stefana i chyba trochę się zirytował. Kij mnie on obchodzi. Grunt to dobra zabawa, a teraz czuję się wręcz zajebiście, a właśnie po to tu przyszłam. By wreszcie poczuć, że żyję.
-Przyznaję, że nieźle tańczysz -powiedziałam kiwając głową ze zdziwieniem.
-Cóż, bywałem już na wielu balach, a siedzieć na żadnym nie potrafiłem dłużej niż 30 minut. Stąd to moje jakże wielkie doświadczenie.
-Nono, chwalipięta -odpowiedziałam lekko szturchając go w ramię. Spostrzegłam, że Ariana pokazuję w moją stronę, że mam do niej podejść, co trochę mnie zasmuciło, bo zapomniałam, że teraz moja kolej by ponalewać poncz. Tak, jestem "specem" w tej działce. Po chwili odciągnęłam go na bok, co spowodowało lekkie zdziwienie na jego twarzy
-Wybacz, ale muszę się z Tobą pożegnać, ponieważ muszę wypełnić ważne zadanie jakim jest stanie przy bufecie i nalewanie ponczu -powiedziałam uśmiechając się
-W porządku, rozumiem "życie" w akademiku nie jest takie kolorowe -zaśmiał się i zaglądał prosto na mnie, a nie ukrywam, ja na niego
-Dzięki za umilenie mi czasu -powiedziałam i zrobiłam dwa kroki w przód, gdy usłyszałam:
-Nie zapomniałaś o czymś? -zapytał i wyciągnął w moją stronę karteczkę, chwyciłam ją i pomachałam na "odchodne" po czym poszłam na swoje stanowisko.
Gdy znalazłam Ariane od razu zajęłam się nalewaniem ponczu, a ona patrzyła na mnie przenikliwym spojrzeniem, wiedziałam, że za chwilę coś powie
-Możesz powiedzieć co to był za koleś?
-Poznałam go dzisiaj,świetnie się bawiliśmy. Chyba to się liczy, co nie?
-No tak, ale..
-Nie ma żadnego ale, żyj chwilą moja droga -powiedziałam i nalałam jej ponczu
________________________________________
Hejka! Oto 14 rozdział!
Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam to, że w tym rozdziale nie było Ash'a. Ale chciałam się skupić tylko na Alison i mam nadzieję,że wam się to podobało!
Swoją drogą, chciałabym zmienić główną bohaterkę. W rolę Alison wcieli się Nina Dobrev. Według mnie bardziej pasuję do tej roli niż teraźniejsza Alison. Mam nadzieję, że zaakceptujecie ją! :)
7 komentarzy -następny rozdział
Subskrybuj:
Posty (Atom)