piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 2

-Ja, muszę iść pod klasę! -krzyknęła przerażona Ariana, patrząc na zegarek w swoim telefonie. 

-To leć szybko, cykorze. -powiedziała Bella na co Ariana pokazała jej środkowy palec. Hmm, czym mnie jeszcze zdziwi ta moja Ariana. 

-Patrz jak zapieprza w tych szpilkach - powiedziałam śmiejąc się z Bellą. 

-Alison, oni już tu idą -powiedziała chwytając mnie za rękę Bella, a ja wyciągnęłam swój telefon udając, że zawzięcie z kimś piszę sms'y. Taa, wiem jestem bardzo miła. To już nie moja wina, że jestem wstydliwa i gdy widzę jakiegoś mega przystojnego chłopaka robię się czerwona jak buraczek. 

-Widzę przecież, nie jestem ślepa, po prostu wyciągnij telefon i udawaj, że dostałaś sms'a. Trudne? No nie sądzę -odpowiedziałam, a moja przyjaciółka szybko wyjęła telefon i zaczęła w nim  grzebać. Borze oni są coraz bliżej. Ponieważ dzisiaj było słonecznie, postanowiłam, że założę okulary. Wiecie, żeby unikać kontaktu wzrokowego. Wiem, jestem nie miła, ale ja nie chcę zrobić z siebie pośmiewiska i być czerwona jak burak. Nagle poczułam dosyć mocne szturchnięcie w biodro. Szybko spojrzałam na moją przyjaciółkę a ta pokazała wzrokiem, że mam spojrzeć w górę. Gdy to zrobiłam, ujrzałam mojego przyjaciela i dwóch jak już mówiłam seksownych mężczyzn. 

-Alison, gdzie Ariana? -zapytał BEZ powitania mnie Mike. Miło, strasznie.

-Mnie też miło Cię widzieć! -powiedziałam szturchając jego ramie, na co on mnie zmierzył. Co mu odbija? -Jejku, nie gorączkuj się tak! Ariana poszła pod klasę. 

-Aha, okay. A więc może Was przedstawię. To moi kuzyni: Ashton i  Jai  A Wy poznajcie Alison i Belle. Ariane poznacie później. 

-Hej -powiedziałyśmy razem  uśmiechając się. A oni się uśmiechnęli i powiedzieli tylko "siema". 

-Jakie macie teraz lekcje? -zapytała Bella.

-Ja mam biologię, Ashton ma fizykę a Michael ma matmę odpowiedział, chłopak z kolczykiem w brwi. Nie odróżniam ich, oboje są tak samo ubrani, oboje są mega przystojni.

-Więc Ty, masz lekcję razem z Arianą, Ashton ma z Alison, a ja razem z Michael'em mam matmę -powiedziała, szczerząc się moja przyjaciółka.

 -Ja idę na lekcje -powiedziałam, biegnąc w stronę klasy. Gdy już byłam pod moją klasą, zorientowałam się, że fizykę mam o 8:40, a jest 7:59, aha? Zdjęłam okulary i usiadłam pod klasą. Zostało mi czterdzieści  minut. Dlatego wyjęłam słuchawki z plecaka i włożyłam je do uszu po czym włączyłam muzykę i lekko przymknęłam oczy. Ciekawa jestem na którą godzinę, Ariana miała lekcje. O ile się nie mylę, jej  pierwsza lekcja zaczyna się równo o 9. Gdy znudziło mi się słuchanie muzyki, postanowiłam, że poczytam książkę którą miałam oddać do biblioteki. Jak zaczęłam czytać, spostrzegłam, że w moją stronę idzie jeden z bliźniaków, faktycznie, przecież miał mieć ze mną lekcje. 

-Czyżbyś zapomniała, że lekcja zaczyna się o 8:30? - Zapytał siadając obok mnie.

-Można tak powiedzieć -powiedziałam lekko uśmiechając się w jego stronę. 

-Zamierzasz siedzieć tutaj jeszcze trzydzieści minuty? -zapytał śmiejąc się.

-Tak? Zaraz przyjdzie nauczyciel, więc nie opłaca mi się gdziekolwiek iść. 

-Zaraz? Mamy jeszcze pół godziny! -powiedział wstając, po czym chwycił mnie za rękę i pociągnął w górę. 

-Gdzie chcesz iść? -zapytałam wstając. 

-Hmm, oprowadzisz mnie -powiedział uśmiechając się. Przyznaję, jego uśmiech jest zniewalający. 

-A może byś tak poprosił? -powiedziałam robiąc minę zwycięzcy, bo wiedziałam, że i tak nie poprosi. 

-Proooszę Alison, oprowadzisz mnie po tej pieprzonej szkole? 

-Dobra -powiedziałam wywracając oczami. Po chwili, spostrzegłam, że w naszą stronę idzie dziwka szkoły - Jade. Jej ojciec, to zastępca dyrektora, więc myśli, że wszystko jej wolno. 

-O proszę, proszę. Widzę, że sierotka Marysia znalazła sobie sponsora -powiedziała śmiejąc się. Dziś, jak zwykle, ubrana była w krótką sukienkę z wielkim dekoltem.

-O czym Ty mówisz Jade? To, że Ty masz alfonsa, nie oznacza, że ja muszę go mieć - odpowiedziałam, chytrze się uśmiechając. A ona podeszła do mnie i powiedziała:

-Skoro nie jest Twoim sponsorem, szybko owinę go sobie wokół palca -powiedziała mi to na ucho, po czym odeszła. 

-Wiesz, Jade, nie każdy mężczyzna leci na dziwki -powiedziałam puszczając jej oko, a ta tylko się zaśmiała i poszła dalej. 

-Kto to był? -zapytał Ashton? Tak, to Ashton. 

-Taka tam dziwkarska córeczka zastępcy dyrektora. A co, zainteresowany? 

-Dlaczego ona Cię tak nie lubi? -zapytał, totalnie olewając moje pytanie. Miło.

-Ponieważ, ja nie pieprzę się z każdym chłopakiem? 

-Nie wiem, skąd mam wiedzieć z kim sypiasz? -zapytał patrząc się na mnie, a ja się zaczerwieniłam. Tak, owszem jestem dziewicą, i dobrze mi z tym -Nie wierzę.

-W co nie wierzysz? 

-W to, że jesteś dziewicą. 

-Nic takiego nie powiedziałam! -krzyknęłam, uderzając go w ramię. 

-Ale, Twoja reakcja Cię zdradziła -powiedział puszczając mi oczko- Ale spokojnie, nikomu nie powiem.

-Możesz zmienić temat? -powiedziałam przegryzając wargę. 

-Możesz nie przegryzać wargi? 

-Dlaczego? -zapytałam przegryzając wargę, by zrobić mu na złość. 

-Ponieważ, to bardzo podniecające? -powiedział oblizując usta i spojrzał się na mnie. Dobra, a więc, nie będę przy nim przegryzać wargi, postanowiono. 

-Dobra, dobra, nie będę przy Tobie przegryzać wargi! Zadowolony? 

-Bardzo -powiedział, spoglądając na zegarek -Chodź pod klasę, za pięć minut przyjdzie nauczyciel. 

-Mówiłam żeby zostać pod klasą, ale nie, lepiej gadać dwie klasy obok,niż zostać przy samej klasie. Miałam przecież Cię tylko oprowadzić, a nie - już chciałam dokończyć zdanie, gdy Ashton się obrócił i mnie pocałował, a ja zamiast go odepchnąć pogłębiłam pocałunek. Taa, punkt dla mnie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a ja byłam  pod wrażeniem + nie mogłam nic z siebie wydusić. Gdy już byliśmy pod klasą, usłyszałam szept pod moim uchem. 

-Nie, nie jestem zainteresowany Jade. Wolę Ciebie -powiedział cicho, a mnie prawie oczy z orbit wyleciały. Akurat w tej chwili przyszedł nauczyciel, który kazał wszystkim wejść do klasy. Ja szybko usiadłam na moje stare miejsce  które jest w ostatniej ławce. 

-Ashton, usiądź z Alison -gdy to usłyszałam, od razu wzięłam głęboki wdech i zrobiłam wewnętrzny face palm.  

                                              *Perspektywa Ariany*

Stoję pod tą klasą, już jakieś czterdzieści pięć minut. Mam wrażenie jakby zegar zatrzymał się w miejscu. Pewnie jesteście zdziwieni dlaczego stoję. Otóż, dzisiaj jestem ubrana w sukienkę a w nich ciężko mi jest siadać. Nagle spostrzegłam, że w moją stronę idzie przystojniak z kolczykiem w brwi który lekko się uśmiechał, a ja poczułam, że robię się czerwona, więc automatycznie spuściłam głowę. Zauważyłam, że chłopak jest obok mnie. 

- Ty pewnie jesteś Ariana. Czyż nie?  -zapytał a ja się trochę przeraziłam, ze zna moje imię.

-Skąd wiesz, jak mam na imię? -odpowiedziałam. Postanowiłam, że lepiej będzie, gdy będę miała nadal spuszczoną głowę. 

-Twoja przyjaciółka, powiedziała, że będę miał  lekcje z Arianą.

-Ale skąd pewność, że to ja jestem tą Arianą jakiej szukasz? 

-Choćby, stąd, że widziałem Cię jak biegłaś w stronę szkoły. A trudno by było Cię zapomnieć, szczególnie, że biegłaś w dość krótkiej sukience -powiedział puszczając oczko w moją stronę.

-Nawet nie znam Twojego imienia, a już wiem, że jesteś zboczony. 

-Uważasz, że jestem zboczony, bo powiedziałem, że biegłaś w dość krótkiej sukience? -powiedział i zaczął się śmiać. 

-Serio? To takie śmieszne? Ja po prostu, mówię to co myślę.A myślę, że jesteś zboczony. 

-Gdybym był zboczony, nie patrzył bym Ci w twarz tylko był bym skupiony na Twoich -gdy miał dokończyć zdanie, ja podniosłam wzrok i położyłam mu palec na ustach, żeby nie dokończył. 

-Nie musisz kończyć! -powiedziałam, patrząc na niego.

-Chciałem powiedzieć ustach, ale już wiadomo kto tu jest zboczony -powiedział uśmiechając się do mnie. Czy on sugeruje, że jestem zboczona? 

-Czy Ty sugerujesz, że jestem zboczona? -zapytałam nie dowierzając. 

-Tak. 

-Dlaczego? 

-Ponieważ, gdy miałem dokończyć zdanie, Ty się poświęciłaś i podniosłaś specjalnie wzrok by na mnie spojrzeć i zasłonić mi usta palcem, bo myślałaś, że powiem "Był bym skupiony na Twoich piersiach" dlatego zakryłaś mi usta -I tu mnie zatkało, ponieważ miał totalną rację. 

-Nie podniosłam specjalnie wzroku, żeby zakryć Ci usta! -powiedziałam oburzona, tym, że tak myślał. Szczerze mówiąc, miał rację, ale ja mu jej nie przyznam. 

-Nie wcale. Gdy do Ciebie podszedłem, spuściłaś głowę, by na mnie nie spojrzeć i żebym nie widział, że się rumienisz -powiedział uśmiechając się triumfalnie. 

-Nie prawda! -powiedziałam tupiąc nogą. 

-Znowu się rumienisz, co jak podejrzewam, oznacza to, że mam rację lub, że Cię onieśmielam. Chyba, że Cię onieśmielam i mam rację. 

-Oj, nie bądź taki pewny siebie. Przez niecałą godzinę dowiedziałam się paru rzeczy o Tobie. 

-Doprawdy? Jakich? 

-Jesteś zboczony, pewny siebie, przemądrzały i chyba inteligentny. Ale wciąż nie wiem jak masz na imię. 

-Mam na imię Jai. A Ty wiesz o mnie sporo, jednakże, ja wiem o Tobie więcej. 

-No to mów. Sama jestem ciekawa. 

-A więc, masz na imię Ariana, udajesz grzeczną dziewczynkę, jesteś inteligenta, uprzejma, piękna, seksowna + masz dzisiaj czarną bieliznę -powiedział mrugając w moją stronę. 

-Ja nie udaję grzecznej dziewczynki! -powiedziałam szturchając go w ramie. 

-Nie? To chodź raz ubierz się inaczej. Nie sukienki w kwiatki czy w inne wzroki. 

-Dobra -powiedziałam. Zorientowałam się, że już nie jesteśmy sami, wokół nas zbierali się inni uczniowie a chwilę potem nauczyciel kazał nam wejść do klasy i zająć swoje miejsca. Moje miejsce znajdowało się w przed ostatniej ławce przy oknie. 

-Proszę o ciszę! Od dziś, będzie się z nami uczył Jai. Jai usiądź na jakieś wolne miejsce. Szybko zorientowałam się, że miejsce obok mnie jest puste, co oznaczało, że mógł usiąść obok mnie lub obok klasowego kujona. Po chwili, obok mnie usiadł Jai, uśmiechając się jak głupi do sera,jednak ja go zignorowałam i próbowałam skupić się na lekcji, ale Jai ciągle mnie szturchał, co mnie strasznie irytowało. 

-Czego chcesz? - powiedziałam mu do ucha, żeby nauczyciel nie zwrócił na nas uwagi. 

-Wątpię, żebyś była ciekawa czego chcę -odpowiedział również szeptem. A ja zorientowałam się o czym mówi. 

-Jeżeli chcesz tego, o czym ja myślę, to jesteś obrzydliwy -powiedziałam, a on się cicho zaśmiał. 

-Dobrze moi drodzy. A teraz zadam Wam zadanie na dwa tygodnie. Będzie to projekt który wykonacie w parach. Musicie sobie wybrać, jakiś temat z działu o Człowieku. Jeżeli chodzi o dobranie się w pary. Myślę, że lepiej będzie gdy każdy będzie w parze z osobą w swojej ławce -powiedział nauczyciel, a zaraz potem zadzwonił dzwonek. Szybko wyszłam z klasy. Gdy chciałam iść w stronę boiska, poczułam szarpnięcie za nadgarstek. Automatycznie się obróciłam i zobaczyłam, nikogo innego jak Jai'a. 

-Czego chcesz Jai? -powiedziałam patrząc mu w oczy. 

-Chciałem się zapytać, kiedy chcesz robić ten projekt? 

-Sama nie wiem, może być jutro? Po szkole? -zapytałam go, a wjego oczach zobaczyłam małe iskierki. Jejku, on jest idealny. 

-Może być. U mnie czy u Ciebie? 

-U mnie? 

-Okay, to jesteśmy umówieni? -zapytał uśmiechając się. 

-Tak -powiedziałam również się uśmiechając 

_______________________________

Hej kochani! Tak wiem, że ten rozdział jest strasznie długi, ale chciałam Wam wynagrodzić to, że poprzedni był strasznie krótki. Mam nadzieję, że Wam się podoba Rozdział 2 c: 


1 komentarz:

  1. Jeden wypadek zmienia wszystko. Zabiera jej najważniejsze osoby. Jak poradzi sobie w nowym mieście z nowymi "rodzicami"? Czy odnajdzie szczęście? Czy znajdzie miłość? Czy ktoś pozwoli spojrzeć jej inaczej na świat i sprawi by chociaż na chwilę zapomniała o tym dniu? Czy jednak wszystko pójdzie na marne? Czy ON powróci? Koszmary stanął się rzeczywistością?
    Zapraszam na swojego bloga :)
    http://surly-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń