środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 5

Obudził mnie mój przeklęty budzik. Nie mam siły wstać i iść do tej pieprzonej szkoły.. Gdyby nie było tu mojego ojca, zapewne nie poszła bym do szkoły, ale skoro tu jest to niestety muszę. 

Po trzydziestu minutach wyszłam z łazienki ubrana w (klik). Poszłam jeszcze tylko do pokoju po telefon i torbę, po czym zeszłam na dół, kierując się prosto do szkoły. Powiedziałam tylko krótkie "idę do szkoły" i skierowałam się do wyjścia. Gdy już byłam pięć minut drogi od domu, zorientowałam się, że nie wzięłam słuchawek. Super. Zajebiście, po prostu. Dobra, poradzę sobie bez nich. Ważne, że ma telefon (y) Po chwili, zobaczyłam, że w moją stronę idzie mój przyjaciel - Michael. Gdy go spostrzegłam, od razu pobiegłam do niego by go przytulić. Tak na powitanie. 

-Co się stało, że tak nagle do mnie podbiegasz i na dodatek przytulasz? -zapytał a po chwili zaczął się śmiać.

-Nic. Po prostu, cieszę się, że mam takiego kochanego przyjaciela -powiedziałam dając mu buziaka w policzek. 

-Przyznaj się, co brałaś? -powiedział patrząc mi w oczy, tym swoim przenikliwym spojrzeniem. 

-Mike, ja nic nie brałam, dlaczego tak myślisz? -powiedziałam uśmiechając się. 

-Alison, Ty mnie przytuliłaś z własnej woli i na dodatek pocałowałaś -powiedział i zaczął się śmiać w niebo głosy. Serio? To takie śmieszne? 

-Przecież wiesz, że Cię kocham! Jesteś moim najlepszym przyjacielem -powiedziałam unosząc ręce w górę, co go musiało bardzo rozbawić. I że to niby ja się czegoś naćpałam? 

-Przecież wiem, że mnie kochasz -powiedział wystawiając język w moją stronę -każdy mnie kocha.

-Pff, chciałbyś. Ale teraz powinieneś powiedzieć "No, Alison ja też Cię kocham, moja najukochańsza przyjaciółko" 

-Dobra, zmień temat Ali -powiedział obejmując mnie jednym ramieniem. 

-Okay. A więc, gdzie są Twoi kuzyni? 

-Im się tak do szkoły nie spieszy, tak jak nam -powiedział uśmiechając się. Przyznam, mój przyjaciel jest naprawdę mega przystojny. Jest wysoki, umięśniony, ma piękne zielone oczy i brązowe włosy. Szczerze mówiąc, jest ideałem. 

-Twoi kuzyni, to babiarze -powiedziałam a on na mnie spojrzał ze zdziwieniem.

-Dlaczego tak myślisz? 

-Ponieważ, Ashton mnie pocałował? -powiedziałam, a szczęka Michael'a się  napięła. Wkurzył się, to widać. 

-Zabiję go -  powiedział, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Pierwszy raz go takiego widzę. A ja postanowiłam się zatrzymać. Po chwili on zrobił to samo.

-Michael. Wiem, że się o mnie martwisz. Ale proszę Cię. Nie mieszaj się do tego. Ja to załatwię sama.

-Załatwisz to tak, że pewnego dnia skończysz z nim w łóżku -powiedział już trochę łagodniej niż przed sekundą. 

-Mike, nie przesadzaj. Po prostu, się nie wtrącaj, okay? -powiedziałam uśmiechając się do niego. 

-Okay -powiedział a ja przytaknęłam. 

-A i jeszcze jedno. Tylko się nie denerwuj -powiedziałam, a on tylko przytaknął - Ashton powiedział, że jesteśmy parą -powiedziałam jak najszybciej potrafię. 

-Alison, już po Tobie -powiedział przytulając mnie -Powiem Ci tylko tyle, że on już się od Ciebie nie odczepi. O fuck - powiedział patrząc na zegarek -Za dwie minuty musimy być na lekcji! -krzyknął chwytając mnie za rękę. 

-Dalej! krzyknęłam ciągnąc go w stronę szkoły - zdaję sobie sprawę, że wyglądamy komicznie. Ja taka mała istota, ciągnąca za rękę trzy razy większego chłopaka -Michael -powiedziałam zatrzymując się.

-Co? 

-To już nie ma sensu. Chodź, pójdziemy na dziewiątą. 

-Właściwie, dobry pomysł -powiedział uśmiechając się i klaszcząc w dłonie jak małe dziecko. Uroczy Mikey -Ale wiesz, że wylądujemy wtedy dyrektorki? 

-Wiem, najwyżej powiemy, że? Nie wiem, Mike wymyśl coś, to Ty tu jesteś mężczyzną! 

-Powiemy, że się pieprzyliśmy -powiedział a ja się zarumieniłam. 

-Co? Mike, ona wtedy zadzwoni do rodziców! 

-Powiemy tak dlatego, że ona wtedy będzie się czuła niezręcznie i na pewno nie zadzwoni do rodziców. 

-Ona na pewno się domyśli, że kłamiemy. 

-Nie jeżeli będziemy chodzić za rękę. Wtedy weźmie nas za parę, i pomyśli, że to prawda -powiedział chytrze się uśmiechając. 

-Ale wtedy, inni wezmą nas za parę.

-I patrz, Ashton będzie zazdrosny i się wkurzy -powiedział po czym się uśmiechnął. 

-Dobra. A więc, chodź mój chłopaku -powiedziałam wyciągając rękę w moją stronę, a on bez wahania ją chwycił. 

-A więc, gdzie idziemy teraz? -zapytał uśmiechając się, a ja odwzajemniłam uśmiech. 

-Nie Mike, nawet nie myśl o tym, że idziemy się pieprzyć naprawdę -powiedziałam wystawiając język w jego stronę, a on zrobił minkę smutnego psiaka. 

-Okay, to  może idziemy do parku? 

-To chodź -powiedziałam ciągnąc go za rękę -Powiemy dziewczynom, że to na żarty?  

-Nie. Niech myślą, że to na serio.

-A co, jeżeli będą chciały żebyśmy to udowodniły? -zapytałam

-To zrobimy to co będą chciały -powiedział chyba najbardziej poważnie jak tylko się dało.

-A jak będą chciały żebyś mnie pocałował? 

-To to zrobię -powiedział uśmiechając się. 

-Ale, jeżeli to nie będzie wyglądało wiarygodnie? I one się zorientują, że kłamiemy?

-Nie zorientują się -powiedział i usiadł na ławce po czym pociągnął mnie w dół, na skutek czego wylądowałam na jego kolanach. Zaraz po tym wybuchliśmy śmiechem. 

-A co, jeżeli dyrektorka to powie nauczycielom, i wezmą mnie za puszczalską? 

-Nie wezmą. Gdybyś była puszczalska pieprzyła byś się ze mną w tej chwili. 

-To fakt. Ej, ale pamiętasz tę sukę Jade? 

-Ta, pamiętam. Bo co?

-Jej ojciec czy matka jest zastępcą dyrektora. Gdy ta suka się o tym dowie, powie to swojemu ojcu czy Bóg wie komu. I wtedy on może zadzwonić do moich i Twoich rodziców. 

-Nie, na pewno tego nie zrobi. 

-Mike, ona mnie dręczy od dawna, zrobi wszystko, żebym była uziemiona. Tym bardziej, że gdy wczoraj gadałam z Twoim kuzynem, trochę ją wkurzyłam. 

-Co jej powiedziałaś? -zapytał Mike. 

-Nazwałam ją dziwką, czy coś takiego. Powiedziała, że Ash jest moim sponsorem, a ja powiedziałam, że nie a ona "szybko owinę go sobie wokół palca" ja się wkurzyłam i ją nazwałam dziwką -powiedziałam wszystko na jednym wdechu, co nieźle rozbawiło mojego "chłopaka".

-Nie chcę nic mówić, ale byłaś zazdrosna, Alison.

-Coo, kiedy niby? -zapytałam, i obróciłam głowę w jego stronę. 

-Gdy rozmawiałaś z Jade. Odpowiedziałaś na jej zaczepkę, która dotyczyła Ash'a. Gdybyś nie była zazdrosna, nie odpowiedziała byś -Mój przyjaciel, miał rację. Miał cholerną rację. Jestem zazdrosna. Jezu. Co się ze mną dzieję. 

-On mi powiedział, że woli mnie od tej dziwki Jade -powiedziałam, a Mike oparł głowę o moje ramię. 

-Kochana, wkopałaś się na całego -powiedział, patrząc na zegarek -Chodź, za dziesięć minut musimy być u dyrektorki. 

-Okay -powiedziałam wstając, a Mike chwycił mnie za rękę -Ej, co powiemy dziewczynom, gdy się zapytają gdzie byłyśmy?  Chyba nie powiemy "Pieprzyliśmy się, dlaczego pytacie?" -powiedziałam, a Michael zaczął się śmiać. 

-Powiemy, że musieliśmy coś załatwić -powiedział uśmiechając się. 

-Może im powiemy, że to dla żartów?

-Okay, ale tylko Belli i Arianie -powiedział po czym oboje przyspieszyliśmy, a ja znowu dałam mu buziaka w policzek -Za co to było? -zapytał uśmiechając się od ucha do ucha. 

-Za to, że mi pomagasz -powiedziałam uśmiechając się. Nim się zorientowałam, już byliśmy na boisku szkolnym. Każdy uczeń się na Nas patrzył. Po chwili usłyszeliśmy głos dobiegający z głośników "Alison Gren i Michael Robin's, proszeni do gabinetu Dyrektora" Wymieniliśmy ze sobą tylko uśmiechy i poszliśmy w stronę gabinetu. Zorientowałam się, że ktoś się na mnie patrzy, obróciłam głowę i spostrzegłam palące a za razem wkurzone  spojrzenie Ashton'a. Nieźle się wkurzył. 


**W gabinecie**


  -Co ma znaczyć  spóźnienie Was obu? -zapytała Pani Dyrektor mierząc mnie i Michael'a -To jest Wasz pierwszy i mam nadzieję ostatni wybryk, dlatego nie zamierzam dzwonić do rodziców. Tylko powiedzcie mi, co się stało, że się spóźniliście?

-Jest Pani pewna, że chcę Pani wiedzieć? -zapytał Mike, a Dyrektorka spojrzała na nasze splecione palce. 

-Domyślam się, że ze sobą yhmyhm -odpowiedziała Pani Dyrektor. 

-Dobra Pani jest w zgadywankach!  -powiedział Mike uśmiechając się. 

-Już nie chcę Was dalej słuchać, możecie odejść -powiedziała i wskazała nam drzwi. Gdy wyszliśmy, od razu zaczęliśmy się  śmiać jak nienormalni. 

-Mówiłem Ci, że się zawstydzi i nie zadzwoni do rodziców? -powiedział szczęśliwy Mike. A ja przytaknęłam. 

- Idź już na boisko i wytłumacz wszystko dziewczyną, a ja pójdę do łazienki, okay? -powiedziałam uśmiechając się, on tylko przytaknął po czym mi pomachał i odszedł. Wolnym krokiem zaczęłam iść w stronę łazienki, gdy już miałam otworzyć drzwi, poczułam, że ktoś mnie wciągnął do kantorka woźnego. 

______________________

Hej, kochani. Przychodzę do Was z piątym rozdziałem! c; Mam nadzieję, że Wam się podoba. 

Dziękuję Wam, za komentarze pod ostatnim postem. Dzięki Wam, wiem, że opłaca mi się pisać ten fanfiction c: Rozdział jest długi, ponieważ chcę Wam podziękować za te komentarze (: 

Rozdział szósty pojawi się prawdopodobnie jutro, jeżeli pod tym rozdziałem będą 3 komentarze. 


                  3 komentarze - następny rozdział  











3 komentarze: